„–
Ale zaraz, ty jesteś Śmierć! Tak?
–
TAK, ISTOTNIE.
–
Jestem twoim fanem! Zawsze chciałem cię poznać, wiesz?”
Terry
Pratchett
W środę
rano wiedziałam tylko jedno: seks odmienia ludzi i to albo radykalnie, albo
subtelnie. Okres czasu, na który dochodziło do takich przełomów nadal był dla
mnie niejasny, jednak żyłam życiem obcej dziewczyny przeszło czterdzieści
dziewięć godzin i nic nie uprzedzało, że mój niespokojny stan wkrótce się
poprawi.
Albowiem
ten stan nie przeszkadzał mi w żadnej mierze.
Sprawiał,
że serce pracuje szybciej niż powinno; że wyobraźnia napastuje wspomnieniami, a
co poniektóre przesadnie ukrasza; że ręce wiecznie mam spocone, a oczami
gorączkowo weryfikuję twarze tłumu, przewrażliwiona na punkcie tej jednej,
jedynej, lecz NIE. Nie przeszkadzał mi żaden etap tego zabawnego amoku. W
istocie, mogłam się uśmiać. Mój sposób myślenia i zmienność zdania po części
wpieniały, ale były też dobrą rozrywką. Bo ile razy pomyślałam o sobie jak o
dojrzałej kobiecie? Ile razy stwierdziłam, że wskoczyłam o szczebel wyżej w
jakimś nieokreślonym damskim rankingu? Jednak czar prysł, bo później tę samą,
niezliczoną ilość razy uznawałam, że co najmniej jedna czwarta licealistek prawdopodobnie
ma to już za sobą.
Choć
na bank nie słania się na nogach w drodze do szkoły, myśląc do czego włożyć
ręce, co ze sobą począć ani jak się zachować, by wypaść naturalnie.
Na
pewno nie zamierzałam szczerzyć się od ucha do ucha z dwoma pomidorami zamiast
policzków, bo to byłoby jak spacer z wywieszką, która wcale niczego nie
reklamowała, tylko ogłaszała drukowanymi literami, że jestem nastolatką po
pierwszym seksie. Zamierzałam natomiast przetrwać ten dzień jak każdy inny, w
skórze dawnej, nijakiej Sakury.
Odprowadziłam
Hanę do szkoły i zaklęłam nieładnie jak każda nastolatka, którą po drodze
złapał ulewny deszcz. Gdy doczołgałam się na miejsce, zadyszana i przemoczona
do suchej nitki, brama szkoły, gdzie swój ciężar ciała opiera co dzień Ino,
wydawała się naga bez Yamanaki na pierwszym planie. W głębi duszy liczyłam, że jej
nieobecność zawdzięczam pogodzie, a nie dąsom na moje zachowanie.
- Haruno, czy ty wiesz do czego służy zielona
słuchawka na wyświetlaczu, albo co się dzieje, gdy przyciśniesz guziczek na
górze obudowy? Magia! Komórka się włącza. – Temari odegrała na japońskim krótki
teatrzyk, który do pewnego stopnia przypominał mi Ino. Rozsiadła się już na
swoim miejscu i widocznie pomyślała, że dobrze będzie mnie obrugać na dobry
początek dnia. – Po dziesięciu razach przestałam liczyć – mruknęła trochę
poddańczo.
Cherron
jeszcze nie było, Sasuke też. Wygrzebałam z teczki paczkę pocky, zajęłam ławkę
i głęboko odetchnęłam.
- Był sygnał?
- Tylko na początku. Potem słuchałam głosu tej
durnej kobiety po drugiej stronie, która zna za dużo języków i szczyci się tym,
powtarzając, że abonament jest tymczasowo nieosiągalny. Daj. – Tem zaczęła
częstować się biszkoptowymi paluszkami z mojego pudełka. – No i co mi
sugerujesz, pytając się o sygnał? Gwizdnęli ci telefon? – Odgryzła kawałek
smakołyka. – Ech, wolę z polewą czekoladową.
Uniosłam
usta w niewielkim uśmiechu.
- Możliwe że masz rację.
- Gwizdnęli ci telefon – powtórzyła z większą
pewnością. Nagle zaczęła do niej docierać waga takiej kradzieży, a jakby nie
było, mama sprawiła mi na urodziny jakiś hiper-drogi model, który cieszył się zainteresowaniem
szkolnych pasjonatów technologii. Tem zdawała sobie sprawę ile orientacyjne
warta jest moja komórka. Miałam ochotę zaryć głową o ławkę, poprzeklinać sobie
ile wlezie i wyjść, bo dopiero dziś zaczęłam ogarniać jaki to cios, stracić
takie cacuszko. – Nabijasz się ze mnie? – spytała Temari. W jej głosie
słyszałam wahanie. Nie dziw – zachowywałam się jak psychopatka. Oznajmiłam z
bananem wyrytym na gębie, że zostałam okradziona, a następnie gwałtownie
zbladłam, jakby dla mnie samej było to nowe odkrycie.
Zaraz
zapomnę, że nie da się żyć bez powietrza: tak mocno ten seks mieszał ludziom w
głowach. Seks bądź miłość. Albo jedno i drugie. Cholera tam wie tę konkurencję
między nimi.
- Zgłosiłaś to na policję?
- Nie… - odparłam skrzekliwie.
Oczekiwałam
pretensji, lecz Tem odgryzła kolejną część pocky. Przedtem miała pomarszczone
czoło, teraz zrobiło się idealnie gładkie. Pod nim napotkałam przymknięte oczy,
a jeszcze niżej szeroko otwartą buzię… przez ziewnięcie.
- Nawet nie będę próbowała cię zrozumieć – wymamrotała.
Okay,
czaję. Mnie też po jakimś czasie zmęczyłyby takie starania. Nawet nie
pomyślałam o powiadomieniu policji, tym bardziej, że znam nazwiska delikwentów
– i to nie domniemanych, ale ewidentnych. Mogłabym rozpisać to sobie w
punktach, między innymi dowody i korzyści, jakie przyniosłoby mi takie
zgłoszenie. Zrobiłabym to w tej chwili, przed przyjściem nauczyciela, ale
poczułam, że słowa Tem posiadają więcej kontekstów.
Chodziło
o Ino.
O
tajemnice.
O
proste kłamstwa, które rozkładają mur zaufania, cegła po cegle.
Przecież
nie dziś odkrywam, że stałam się egoistką. Nie dziś dochodzi do mnie, że
dziewięćdziesiąt dziewięć procent uwagi oddawałam Sasuke, a podzielność
ostatniego procenta sprawiała mi trudności. Nie od dzisiaj wiem, że perfidnie
unikam Ino, żeby odwlekać po wieczność prawdę o „akcie przemocy.”
Ale
właśnie dzisiaj poczułam się beznadziejnie.
Dopiero dzisiaj.
- Muszę porozmawiać z Ino – powiedziałam.
- Przydałoby się.
- Tem?
- Hm?
- Właściwie dlaczego próbowałaś się do mnie
dodzwonić?
- Chciałam dowiedzieć się… - urwała. W ciągu
sześciu sekund, bo sześć sekund trwało milczenie, zdążyłam doprowadzić fryzurę
do porządku, a w siódmej sekundzie Tem odwróciła spojrzenie od czegoś,
znajdującego się za mną: - Golf. Chciałabym się dowiedzieć czegoś o golfi… - I znów
przerwała. Tym razem tajemniczy ktoś przykuł jej uwagę na dłużej, a nawet wprawił
w zaskoczenie. Na wpół wkurzona, na wpół ciekawa, spróbowałam wypatrzyć go
przez ramię.
A
on wyrósł za moimi plecami jak krwiożercza kreatura z horrorów. Albo chciwy,
zdesperowany bezdomny, gdy skręca się na złą przecznicę. Wydawał się dwa razy
wyższy niż zwykle, dwa razy groźniejszy, za to mój instynkt nawet trzy razy
głośniej błagał, żebym miała się na baczności.
Z
jego czarnej grzywki, zaczesanej niedbale na prawy bok, ciekły krople wody. Sasuke
ze złości dwa razy ją zwichrzył. W klasie panował gwar, więc o ile ktoś go
spostrzegł, nie zawracał sobie głowy grymasem, który przecież często wyskakiwał
na twarzy Uchihy.
Omiotłam
go wzrokiem i przełknęłam. Było jasne, że popełniłam jakieś wykroczenie. Sasuke
miał nierówny oddech i widocznie uwijał się, aby mnie poinformować o pewnej
niedogodności.
Może
tamtej nocy był nietrzeźwy?
Może
teraz wytrzeszcza gały i miesza złość ze zdziwieniem, bo trudno mu otrząsnąć
się z naszej łóżkowej przygody.
Może
cały czas nic nie pamiętał, a amnezja przestała go dręczyć dopiero od dzisiejszego
poranka.
Popatrzyłam
do góry na Sasuke. W tej samej chwili uderzył otwartą dłonią w moją ławkę i
rzucił:
- Idziesz ze mną.
Idę?
Idę
czy nie idę?
Zabezpieczyłam
pudełko pocky, wstając z miejsca. Temari przewróciła oczami, kiedy posłałam jej
krótkie spojrzenie, proszące o radę.
- Zaraz zaczyna się lek…
- Już się zaczęła – przypomniała Tem. – Macie
jakieś dziesięć minut. Cherron regularnie błądzi na odcinku drogi życia, który
prowadzi do tej klasy.
Sasuke
zacisnął rękę na moim nadgarstku. Parcie było słabsze niż w okresie
początkowym, gdy chciał mnie nastraszyć, dlatego bez jęków dałam wyprowadzić
się z pomieszczenia. Dwie, może trzy pary oczy miały nas na muszce aż do
wyjścia, a wśród nich dojrzałam błękitne oczy Ino i wtedy ból przyszedł, nie na
nadgarstku, lecz w sercu, które nagle się skurczyło.
Ciągnięto
mnie przez korytarz, prosto do męskiej ubikacji. Parę chwil tępo i bez
sprzeciwów pozwalałam Sasuke wtargać się do środka, ale nieprzyjemny odór i
farba w odcieniu lapis-lazuli na ścianach, różnicą się od żółci damskich
łazienek uświadomiła mi, dokąd wchodzę.
- Chyba śnisz! – Dramatycznie przykleiłam
palce do futryny. – Sasuke! Co ci odbiło?
Oprawca
z zaciśniętymi ustami owinął mnie ramionami w talii, a wir, który wciągał mnie
do niechcianego koszmaru, nabrał mocy. Moje palce zaczęły się ześlizgiwać i w
końcu straciły punkt zaczepiania.
Kiedy
oboje znaleźliśmy się poza progiem w drzwiach, Sasuke popchnął mnie lekko na
wykafelkowaną do metra wysokości ścianę, a drugą ręką zamknął po nas drzwi.
Milczałam,
obserwując jak pomniejsza między nami odległość; jak opiera całe przedramię obok
mojej głowy, jak piorunuje mnie zimnym i niepokojącym spojrzeniem, jak
wypuszcza powietrze i próbuje się opanować, co w żadnym razie mu nie wychodzi.
- Nienawidzę czuć się opuszczony. Powinnaś to
wiedzieć – odezwał się z autentycznym spokojem.
Pięciokrotnie
nabrałam powietrza do płuc i ciągle, ciągle nie potrafiłam wydobyć z siebie
jakiś słów. Struny głosowe sprzysięgły się przeciwko mnie i kazały gnić w
ciszy.
- Dlaczego sprawiłaś, że czułem się
opuszczony? – warknął Sasuke.
- Ja… nie chciałam tego.
I
ponownie zaczęłam gnić.
On
też.
Gniliśmy
razem w milczeniu, patrząc na siebie i słuchając wody, przepływającej przez
pordzewiałe rury.
- Dlaczego czułeś się opuszczony? – Mogłabym sama
dociec prawdy, poza tym jedno przypuszczałam, ale, psiakość, Sasuke zagracił mi
mózg wieloma innymi sprawami, a jak tu z takiego bajzlu odkopać logikę?
- To chyba oczywiste – powiedział. – Pokaż mi
swoją komórkę.
Ups.
Nastała
chwila, w której człowiek nie ma zielonego pojęcia jak zareagować, a jeśli
zacznie główkować chociażby sekundę, sprawa sama się rozwiążę, bo przecież
gdybyś mówił prawdę, nie zastanawiałbyś się nad nią.
Wlazłam
w paszczę lwa:
- Zgubiłam.
- Zgubiłaś? – Sasuke uniósł sceptycznie brew.
Czego się spodziewałam? Że chwila wahania wcale mnie nie wyda?
- Ukradli mi. – Westchnęłam. – Deidara,
Sasori, tamtego dnia, pamiętasz? Dzwonili do ciebie z mojej komórki.
Sasuke
miał się zdziwić. Miał wytrzeszczyć oczy i przebaczyć; cokolwiek uczyniłam.
Widocznie próbował się do mnie dodzwonić, tyle że ja nie dopuszczałam do siebie
takiej możliwości. Dlaczego? To chyba jasne. Są na świecie mężczyźni, którzy lubią
kontaktować się z kobietą dzień po udanym seksie (tak, był udany!), lecz nie
muszę chyba wyliczać na palcach dłoni powodów, z których myślałam o Sasuke w
innej kategorii.
Swoją
drogą Sasuke w ogóle się nie dziwił. Właściwie jeszcze bardziej się zezłościł i
nachylił do mnie, każąc mi poczuć smród nikotyny.
- Masz pojęcie, co takiego zrobiłaś?
- Dostałam już ochrzan za to, że zapuściłam
się do hurtowni sama. Tyle mi wystarczy.
Bum!
Sasuke
zarył pięścią o ścianę. Zamarłam i przestałam martwić się o to, na ile i czy w
ogóle maskuję swój strach.
- Nie odbierałaś… Myślałem… - zaczął się
plątać. – Poszedłem po ciebie i nikogo nie było. Naprawdę myślałem…
Już
rozumiałam. Rozumiałam, co takiego zrobiłam i co pomyślał sobie Sasuke,
zastając pusty dom.
Z
wrażenia odebrało mi mówię. Na szczęście nadal mogłam sklejać myśli, dlatego
przetworzyłam sobie wszystko, co padło dziś w męskiej ubikacji, doliczając własną
wiedzę.
- Akt pierwszy – odezwał się Sasuke. Wsparł
czoło na przedramieniu, które przywierało do ściany. Miał zamknięte oczy i niespokojny
głos, jakby ktoś wywierał na nim presję i kazał zdradzić sekrety ludzkości. –
Osoba X staje się dla mnie ważna.
- X? – Pogubiłam się. – Sasuke, o czym ty
pleciesz?
- Akt drugi: staję się ważny dla osoby X.
Milczałam.
- Akt trzeci: osoba X spędza dużo czasu w moim
towarzystwie, a w akcie czwartym dzieje się coś, przez co nieomal wybucham ze
szczęścia. Akt piąty wszystko kończy. Zabiera osobę X, ale skubany nie zaciera
ani jednego śladu, który miał z nią coś wspólnego. Tego aktu nienawidzę
najbardziej pod słońcem. Powoduje, że nienawidzę całego scenariusza. Nienawidzę
i po części się go boję. A wiesz, że nie mogę go wydrzeć z żadnego zeszytu?
Nic, nigdy nie mogę zrobić.
- Przepraszam. – Nie stać mnie na coś bardziej
oryginalnego. W duszy stwierdziłam tylko, że w tym momencie nienawidzę siebie
tak mocno, jak tych diabelskich aktów. Byłam poruszona jego słowami, faktem, że
postanowił wypowiedzieć je głośno, świadomością, że zapragnął kogoś
wtajemniczyć w istnienie kolejnej zmory.
Sasuke
opróżnił płuca. Patrzyłam mu w oczy, kiedy się wycofywał.
- Zdaję sobie sprawę, że dla was takie troski
to gówno. – Wrócił mrok. Wrócił dystans. Wrócił chłód i mój strach, że za parę
chwil odejdzie, maltretując tym okropnym obrazem oddalających się pleców. –
Jesteś uparta – warknął. – Strasznie, niezmierzenie uparta. Tak uparta, że
czasami ten upór mnie przeraża. Zostałaś ze mną z litości, ale musisz pamiętać…
- Nie! – wcięłam się, urażona. – Nie zostałam
z tobą z litości. Nie waż się nawet tak mówić.
Sasuke
skrzyżował ramiona z armią kontrargumentów.
- Wobec tego to zupełny przypadek, że
zgodziłaś się pójść ze mną do łóżka zaraz po tym jak mój pieprzony braciszek
streścił ci historię smutnego życia Sasuke Uchihy?
- Nie pytałeś czy chcę się z tobą przespać. Po
prostu to zrobiliśmy.
- Dlaczego?
- Dlaczego? – Zdezorientował mnie.
- Dlaczego się ze mną przespałaś? – zapytał
tak donośnie, twardo i kategorycznie, że przestraszyłam się przypadkowych
uczniów, mogących śpieszyć jeszcze na lekcję pechowym korytarzem obok męskiego
kibla.
Zacisnęłam
wargi i podeszłam do Sasuke.
- Ponieważ lubię jak intensywnie się we mnie
wpatrujesz. I wtedy mam przeczucie, że to nigdy się nie skończy. – Uniosłam
dłoń i subtelnie otarłam skórę pod jego prawym okiem. – Ponieważ na spacerze z
Schmet… motylem, o, zobaczyłam, jak napinasz mięśnie, a to wydało mi się
strasznie seksownie. Seksowne. Seksowne. – Udałam, że to słowo jest jak kwaśne
mleko, krzywiąc się. – Używasz takiego języka? – Nie zdążył odpowiedzieć. –
Nieważne! Seksownie przeczesujesz włosy albo zakładasz grzywkę na lewy bok, gdy
cię wpienia. Nawet seksownie się wkurzasz, choć to nie powinno mnie cieszyć.
Czasami pragnęłam cichutko zakraść się do ciebie i unieść rąbek koszulki, aby
wreszcie przekonać się, jakie są te twoje mięśnie. Kiedy mnie pocałowałeś, to
już nawet nie chciałam ukradkiem uchylać kawałka materiałów, tylko zedrzeć z
ciebie całe ubranie. Może nie mam klasy, jak ty, ale jestem tym pieprzonym
zboczeńcem i do teraz czerwienię się z ekscytacji, bo przecież widziałam
nagiego mężczyznę i to nie byle jakiego, lecz takiego, którego marzyłam ujrzeć
nago od bardzo dawna. Uf! – Otarłam czoło, zgięłam się w łuk i niewykluczone,
że przypominałam zawodnika po męczącym biegu.
Czułam
napięcie, które emitował Sasuke. Podniosłam na niego oczy.
- To tylko powody fizyczne – zaznaczyłam. –
Psychicznych jest cała masa. Chcesz posłuchać?
- Nie trzeba. – Przysunął mnie do siebie i nie
zrobił absolutnie nic, mimo że to wymagało całusa na zgodę. – Na próżno szukać
u mnie wybaczenia, dlatego nadal będę zły. Niemniej jednak musisz pamiętać,
Sakura – zmienił ton na ostrzegawczy. Najpierw zabrakło mi tchu, ale potem
powtarzałam sobie, że tlen cały czas jest w atmosferze, a ja muszę go tylko wzionąć
– obcujesz z osobą, która ma nierówno pod sufitem. Z osobą, która nie znosi być
opuszczona, więc nigdy, przenigdy nie możesz sprawić, żebym właśnie tak się
czuł. Zapamiętasz?
- Tak -
obiecałam.
Zapatrzyłam
się w jego twarz. Policzki mnie paliły, jakbym nadymała je wrzątkiem. Zanurzyliśmy
się w długiej, nieodwracalnej ciszy, której nie chciałam zniszczyć za żadne
skarby.
Ale
zniszczyłam – chwilę później, gdy Sasuke nagle dotknął jednej z moich piersi. Nie
udało mi się stłumić jęku.
- Hej!
Uchiha
bacznie mi się przyglądał.
- Ty chcesz zedrzeć ze mnie ubrania, kiedy
przeczesuję włosy, a ja chcę onieśmielać cię nawet bardziej, kiedy masz
czerwone policzki – wyjaśnił z typowym dla siebie taktem. Pomyślałam, że czeka
na wyraz zdziwienia z mojej strony, tymczasem jedyne co odczułam, to ciężar
niesprawiedliwości.
- Masz fart.
- Ja? – Sasuke jak gdyby nigdy nic przejechał
ręką po włosach.
- Ja nie mogę zedrzeć z ciebie ubrań, tu i
teraz. To byłoby niestosowne. A gdybym je potargała, nie dałbyś rady znowu ich
założyć, więc paradowałbyś nago po liceum. Nie zgadzam się na to.
Nagle
się odwrócił. Do mojego serca przypłynął niepokój.
- Sasuke? – odezwałam się miękko.
Raptem
Sasuke otworzył drzwi, prowadzące na korytarz i pośpieszył przodem.
- Jezu, przestań. – Westchnął. – Jestem
niewyżyty seksualnie, więc muszę się pilnować, żeby nie zrobić z tobą nic
seksownego w takim obskurnym miejscu. Skończ z tym uwodzeniem.
- Korytarz z całą pewnością jest mniej
obskurny od męskiej ubikacji – powiedziałam z zadowoleniem.
- Sakura!
- Okay, okay.
Zachowywałam
się poniżej krytyki. Zachowywałam się jak bohaterki mang, należących do Hany,
którymi gardziłam w każdej mierze i rzucałam gromami, kiedy za bardzo podniecały
się czyimś zainteresowaniem. Ogółem upomniało mnie dzisiaj czterech
nauczycieli, a dwóch musiało wykrzyknąć moje imię więcej niż raz, abym
zareagowała. Nieprawdopodobne.
Myślałam
o Sasuke: w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Ostatnia jedynka należała
się Ino, a w związku z krzywdzącym i nieuczciwym stosunkiem tych liczb,
postanowiłam porozmawiać z Yamanaką jeszcze tego popołudnia i opisać moje losy,
oszczędzając na słowach. Rozmowa może przynieść mi dwie korzyści: rozejm z Ino
oraz chwilową ucieczkę ze świata, w którym istniał wyłącznie Uchiha.
Z
optymistycznym nastawieniem ruszyłam do stołówki. O tej porze przemieszczało
się nią dwustu głodnych uczniów, ale Ino, jeżeli jadała w środku, miała dla
siebie specjalny stolik: jedna z czterech nóg była przykrótka i dzięki niej
stołek spełniał się jako bezpłatna huśtawka.
Teraz
Ino wsunęła pod uszkodzoną częścią stos zmiętych papierków, a potem oceniła stabilność
stołka z Hinatą i Tenten. Podeszłam tam w chwili, gdy już się rozsiadły.
- Ino. -
Przeszył ją zimny dreszcz, ale podniosła na mnie oczy. – Chciałabym z tobą
porozmawiać… To pilne – powiedziałam cicho.
- Teraz ze mną rozmawiasz?
Nagle
cała masa rzeczy wydawała się trudna.
- Wiem jak to wygląda. Wszystko ci wytłumaczę.
- Byłoby super. Chciałbym wreszcie coś od
ciebie usłyszeć.
- Usłyszysz.
- Dobrze więc – mruknęła z namysłem. Niedaleko
niej wspierała mnie Hinata, wyginając usta w lekkich uśmiechach. Odwzajemniałam
każdy kolejny, a Tenten obok tylko wzdychała. – Wpadnij dzisiaj do mnie. – Ino
przyjrzała mi się z wyższością. Wiedziałam, że uwielbia dręczyć winowajców i
wlewać im do głowy nieodwracalną prawdę o swojej władzy.
A
jednak.
Nie
spodobał mi się termin „rozprawy”.
- Dzisiaj? – Przełknęłam.
- Tak się składa, że ja też mam tobie coś do
powodzenia. To nie może dłużej czekać.
Jej
wzrok przepełniało poczucie dominacji. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Ino
wie coś, czego ja nie wiem. Walczyłam z sobą, mimo tego, że szanse na
wcześniejsze wyjaśnienia były liche, lecz ciekawość zwyciężyła.
- „Co” nie może dłużej czekać?
Ino
zaniosła się śmiechem. Zanim tu przyszłam, sądziłam, że ten dźwięk przyniesie
ulgę i zażegna konflikt, ale Yamanaka była antagonistą, który zapędzał bohatera
w pułapkę.
- Musisz być taka niecierpliwa?
Codziennie
zadaję sobie to pytanie.
- Wszystkiego się dzisiaj dowiesz – rzuciła na
dokładkę. – Spotkajmy się o piątej, zgoda? Możesz wpaść do mnie. Rodzice
dogadali się między sobą, że muszą jakość uczcić rocznicę ślubu: romantyzm,
miła atmosfera, no i motel. Wiadomo jak to skończy. Nikt nie będzie zawracał
nam głowy.
- Dobrze – odrzekłam.
- Niedobrze – sprzeciwił się nagle trzeci
głos.
Ten
trzeci głos skradał się tuż za mną. Niezgodny, ale w miarę uprzejmy. Byłam jak
rażona piorunem, ale pomyślałam wtedy „gnojek” i wolałam się nie odwracać.
Zrobiło mi się przykro. Gnojek? Nie, nie powinnam tak o nim mówić – nawet w
głowie. Ale tak zrobiłam, bo instynkt też myślał i stwierdził, że Sasuke coś
knuje, a zatem przegoniłam smutek, zaczynając się dziwić z pięciosekundowym
opóźnieniem.
Pokrzepiający
uśmiech Hinaty przeszedł do historii. Tenten także już dłużej nie wzdychała.
Ciekawiło mnie czy Sasuke wie, ile nieufności zasiał wśród trzyosobowego grona.
- Nie możesz iść – powiedział ciszej.
Nadal
się nie odwracałam.
- Dlaczego?
- Musimy się dzisiaj zobaczyć.
- Co?
- O czwartej. Stacja Otsumachi.
Przypatrzyłam
się dziewczynom. Tenten zamarła, jakby ktoś autentycznie zatrzymał czas. Kulka
ryżowa, w którą zapewne chciała się wgryźć, nie mogła dotrzeć do jamy ustnej. W
sumie czułam się równie skołowana, tylko nie wyrażałam tego tak otwarcie.
Ino
łypnęła na mnie groźnie.
Odszepnęłam
do Sasuke:
- Dlaczego… chcesz się ze mną spotkać? – I
zdecydowałam, że to słowo jednak przejdzie mi przez gardło: - Randka?
- Raczej zobowiązania – oświadczył półgłosem,
żeby nikt inny nie usłyszał. – W końcu uprawialiśmy seks. Jakim byłbym draniem,
gdybym zaczął cię ignorować?
Nie
wytrzymałam: odwróciłam się. Nie miałam żadnego planu. Nie miałam również
ochoty wszczynać dyskusji o pobudkach, choć nie do końca mi odpowiadały. To
kolejny, cudaczny sposób zaproszenia mnie na popołudniowy spacer czy (wścibska)
oferta jednorazowego spotkania „po seksie”, abym nie czuła się jak łatwa panna?
Nieważnie.
Tak czy owak, do akcji wkroczyła Ino.
Najpierw
odciągnęła mnie gdzieś na bok i naskoczyła na Sasuke:
- Drań. Myślałeś, że nigdy nie dojdę do słowa?
Twój błąd, draniu!
Miała
uciążliwą tendencję do powtórzeń.
Wszyscy
spodziewali się dłuższej wiązanki oskarżeń, ale Yamanaka już skończyła. Na
szczęście uczniowie na stołówce byli głośniejsi, więc nie znaleźliśmy się w
centrum zainteresowania. Jeden niewinny pierwszoklasista rzucił w tę stronę
krótkie spojrzenie, po czym ustawił się w kolejce po jedzenie.
Odniosłam
wrażenie, że Sasuke nie miał najmniejszego zamiaru przejąć się atakiem Ino.
Czekałam i czekałam, ale nie zrobił żadnej miny, którą użyłabym jak wskazówkę. Domyślał
się, jaki będzie temat naszych rozmów? Zmieszał się czy traktował Ino obojętnie?
Przypatrując się mu, druga teoria zdawała się oczywista, ale trzeba pamiętać,
że to Sasuke, a na Sasuke nie ma reguły.
Ino
przebiegła spojrzeniem po uczniach dokoła nas. Wyglądało na to, że żałuje swojego
wylewu złości.
- Sakura? – Jej głos stał się niegroźny. –
Porozmawiajmy teraz.
Kiedy
myślałam, że poczuję się bezpieczniej, Sasuke wszystko zniszczył. Nieraz bolała
mnie jego znieczulica, ale w tej chwili byłam potwornie zła. Serce waliło mi w
piersi, bo wiedziało już, co powie Ino. Serce waliło mi w piersi, bo wiedziało,
że Sasuke też już wie.
Odwróciłam
od niego wzrok, chociaż na mnie nie patrzył.
- Chodźmy – powiedziała Ino.
Zamiast
mnie, poszedł Sasuke – lecz nie za Yamanaką, tylko w swoją stronę. Niech go
piorun trzaśnie. Dosłownie! Teraz nie widziałam żadnych przeciwskazań, aby moje
życzenie nie mogło się spełnić.
Poszłam
za Ino, nie racząc Tenten i Hinaty żadnym słowem. Pocieszała mnie marna myśl o
drygu detektywistycznym. Załóżmy, że z grona znajomych posiadałam go tylko ja,
więc dziewczyny wytrzymają bez poznania prawdy o konflikcie Ino i Sasuke
(najprawdopodobniej jednostronnym).
Pokonałyśmy
z Yamanaką jeden skręt, a ona zatrzymała się przy pierwszym oknie. W normalnej
sytuacji zapewne wskoczyłaby na parapet - miała to w zwyczaju, lecz dziś coś ją
powstrzymywało.
Doskonale
wiedziałam co.
Nagle
zalał mnie strach, a do serca wślizgnęła się słabiutka nadzieja, że jednak
sprawy potoczyły się inaczej; że Ino tylko mnie zwodzi dla lepszego efektu
miłej niespodzianki.
- Naruto mi powiedział… - zaczęła, ale jej
przerwałam.
- Naruto?
- Wiesz, że straszna z niego gaduła. –
Wzruszyła ramionami, prezentując wymuszony uśmiech. – Nie złość się na niego.
Był zawstydzony, że tak dużo wypaplał, ale potem doszedł do wniosku, że niczego
mu nie zabraniałaś.
Miał
rację. Nie prosiłam, żeby trzymał coś przed nią w sekrecie. Nie byłam w stanie
policzyć, ile razy widział mnie razem z Sasuke – może dwa, a może dziesięć –
wystarczyło mi tylko jedno wspomnienie. Szalik na oczach plus ucieczka z
hurtowni: to oznaczało wniosek o silnej zażyłości, a nie pozalekcyjnych pracach
nad referatem.
Jak
mogłam to przeoczyć?
- Powiedział tylko, że za każdym razem, gdy
widział was razem, działo się coś dziwnego. Powiedział, że Sasuke mu nie pasuje.
Pytał czy wiem o nim coś więcej.
Ciągle
milczałam.
- Słyszałaś plotkę z gimnazjum, prawda? – Ino
zacisnęła boleśnie dłonie, wbijając palce w parapet.
- Słyszałam – odparłam, zmuszając się do
nonszalancji.
Słabej
nadziei już we mnie nie było. Przynajmniej nie dawała znaku życia. Ino
spojrzała na mnie tylko raz, przelotnie, a później stwierdziła, że lepiej
pogapić się na odwodniony kwiatek w doniczce.
- Nadal jestem na ciebie wściekła. Okay, po
rozmowie z Naruto zorientowałam się czemu mnie unikasz, ale…
- Nie unikałam cię.
Skarciła
mnie wzrokiem.
- To nie zmienia faktu, że się zakochałaś,
prawda? Rany, gdyby to był każdy inny facet, który nie jest Sasuke, skakałbym z
radości, przysięgam. Mnie nie zostawił miłych wspomnień i to, co teraz sobie uświadomiłaś,
możesz potraktować jak ostrzeżenie.
- Uderzył cię? – spytałam łamiącym się głosem,
ale nie mogłabym się rozpłakać. Przełknęłam gniew, bo właśnie to na początku
poczułam, niedługo po tym jak odszedł, niedługo po tym jak zrozumiałam, że nie
ma odwrotu. Byłam zła, ponieważ mnie zawiódł. Pokochałam go, a on nie sprostał
moim oczekiwaniom. Zrobił coś, czego nie mogłabym mu wybaczyć, zostając ofiarą.
Choć
Ino często coś przerysowywała. Ino lubiła szwendać się po nocach z paczką
znajomych, których poziom intelektualny zawsze mnie załamywał. Ino nadużywała
alkoholu i była typową nastolatką, uważającą się za dorosłą oraz wszechwiedzącą
osobę.
A
jeśli Ino po prostu się upiła? Może Sasuke dostał szału. Może stracił panowanie
nad chorobą. Być może to w ogóle nie był Sasuke, ale naprana Yamanaka
wyobraziła sobie co innego.
Czy
ja właśnie próbuję go obronić?
- Gdyby była tu Temari powiedziałaby, żebyś
darowała sobie gadki o tym, że ludzie się zmieniają. – Pokręciła raz głową.
To
prawda.
- Ale nie każę ci go porzucać, jasna sprawa?
Nie każę ci rezygnować, nic z tych rzeczy. Po prostu… obserwuj. Patrz jak
reaguje, spróbuj ocenić na ile bezpiecznie czujesz się w jego towarzystwie.
Sasuke, choć cholernie agresywny, potrafi czasem wywołać u mnie współczucie. Nieraz
mam przed sobą obraz zagubiona chłopca. Rozumiesz? – Ino zrobiła kwaśną minę,
ale to, co oznajmiła, nie nazwałabym przereklamowanym. – Rób, co uważasz za
słuszne.
Napłynęły
do mnie nowe emocje. Chyba z tuzin! Zrobiła się z nich taka paćka, że nie miałam
pojęcia jak się zachować. Ta paćka widocznie też nie wiedziała co ze mną
począć, więc zostawiła mnie samą sobie.
- Przepraszam.
Generalnie,
skoro i tak cały dzień kopiowałam bohaterki mang, miałam ochotę zrobić to, co
one i w tych okolicznościach. Statystyczna żeńska postać zaczynała wtedy płakać,
jej twarz przykrywało tysiąc kreseczek (rumieńce). Zaczynała błagać o
przebaczenie, a na panelach widniały myśli, którymi dziękowała za dobre i
szczere serce przyjaciółki.
To
dopiero byłoby przereklamowane.
- W porządku – odrzekła Ino. Ku memu
zaskoczeniu jej optymizm stał się nagle udawany. Zamyśliła się ze ściągniętymi
brwiami.
- Ino?
- W porządku. – Byłam już przekonana, że to
nieprawda. – Tak myślę. Po prostu…
- Po prostu „co”?
- Sasuke jest dla ciebie miły, co?
Sytuacja
z niegroźnej stała się… co najmniej godną zachowania czujności. Poczułam lekkie
ukłucie niepewności, tym bardziej po zrozumieniu, że nie potrafię jej
odpowiedzieć. Wprawdzie Sasuke od pewnego czasu nie odpycha mnie, gdy za bardzo
się zbliżę, mimo że kiedyś robił to nagminnie. Pamiętam jego śmiech i w gruncie
rzeczy uroczy powód, który go wywołał, wtedy na stacji paliw. Parę tygodni temu
nawet nie śniłabym o czymś takim.
- Chyba jest miły – rzekłam z umiarkowanym
spokojem. Na ostatnią chwilę przypomniałam sobie o tym, że przecież przepuścił
mnie w drzwiach do swojej sypialni. Coś w tym było z dżentelmena. – Miły na
swój sposób, ale to mi nie przeszkadza.
Ino
zaczęła bawić się palcami. Wystukiwała nimi nieznany mi rytm na parapecie,
jednocześnie zaciskając zęby.
- Co się dzieje? – zahuczałam.
Odpowiedź
przyszła szybko.
- Dla mnie nigdy nie był miły – powiedziała. –
Nie był nawet miły „na swój sposób”… Po prostu nie był.
I
zanim zdążyłam cokolwiek wyjąkać, chociaż musiałam zmierzyć się z faktem, że
nic nie przychodziło mi do głowy, Ino dodała:
- Chyba trochę ci zazdroszczę, to wszystko.
Rozległo
się dzwonienie szkolnego alarmu, każąc uczniom wracać na zajęcia.
O
czwartej zero dwie na stacji Otsumachi, pod wiatą przystankową, zaczepił mnie
pewien gość.
- Nie sądziłem, że przyjdziesz. –
Podskoczyłam. Gość mówił głosem Sasuke, miał też identyczny kolor włosów, ale
nie mógłbym nim być. W żadnym razie. A: Sasuke nie ubierał farmerskich koszul w
kratę. B: Sasuke nie owiązywał włosów gumką, choć kiedyś spróbowałam to sobie
wyobrazić. Taka fryzurka zapowiada się prześlicznie, jednak los byłby
podejrzanie łaskawy, gdyby zrobił trzask-prask i przełożył na rzeczywistość troszeczkę
rzeczy, które sobie powyobrażałam. C: Wystraszyłam się, że po prześlizgnięciu
wzroku w dół zobaczę spodnie z obniżonym krokiem, ale NIE. Dzięki niebiosom,
Sasuko-podobny gość oszczędził mi takich widoków.
O
kurczę. Punkt C nie za bardzo pomógł udowodnić, że Uchihy tutaj na mnie.
Chciałam nadrobić to literą D, ale mój towarzysz miał w ustach papierosa, poza
tym opierał się o olbrzymią tablicę z rozkładem jazdy pociągów dokładnie tak, jak
zawsze opiera się o wszystko inne „mój Sasuke”.
Z
wrażenia podniosłam się z ławki. Do tej pory oglądałam puste torowisko i
myślałam, że nadal będę to robić, nawet jak on już wreszcie się tutaj pojawi.
Czekała nas trudna rozmowa, a wiadomo, że przy wszczynaniu trudnych rozmów
człowiek lubi poodwracać sobie spojrzenie i zawieszać go wszędzie tam, gdzie to
niepotrzebne.
- Sasuke…? – Zwątpiłam, widząc go w pełnej
krasie. Szczególnie wtedy, gdy ujrzałam futerał do aparatu z paskiem, który
Sasuke przewiesił sobie przez ramię oraz ciemne okulary, osadzone nad czołem.
Uchiha
wypuścił z ust kłębek dymu.
- To mój strój branżowy. Tymczasowo pracuję.
- Jako paparazzi?
- Tak jakby.
Podskoczyłam
drugi raz, ponieważ przestraszył mnie dźwięk alarmu ostrzegawczo. Lada moment nadjedzie
pociąg. Swoją drogą na stacji nie dojrzałam nikogo poza nami. Jakiś SUV
wyjeżdżał tylko z parkingu, więc instynktownie rozglądnęłam się za Subaru. Ale
samochodu nigdzie nie było.
- Jesteś gotowa? – Sasuke stał już o własnych
siłach, odsuwając się od rozkładu.
- Gotowa na co?
- Na dotrzymywanie towarzystwa paparazzi.
Nie
mogłam nic poradzić na rozczarowanie, które wstąpiło we mnie potężną falą.
Sasuke
przeszedł kawałek peronu, ale potem odwrócił się do mnie.
- Idziesz? – zapytał.
- Dlaczego w ogóle bierzesz mnie ze sobą? – Na
końcu języka skradał się co najmniej tuzin innych pytań. Dotyczyły Ino oraz nowej,
okrutnej świadomości, która właśnie uderzyła mnie jak z obucha. Możliwe, że nie wiem o nim wszystkiego.
Oczywiście wybrałam najgłupsze z wszystkich dostępnych.
Aczkolwiek
było najbezpieczniejsze.
- Już ci mówiłem – zawarczał. – Mam zobowiązania.
- Bezsensu – mruknęłam. Ciągle nie sprecyzował
czym były dokładnie, a mi tworzyły się w głowie bolesne, te mniej bolesne też, albo
szurnięte teorie.
To
wina Uchihowej logiki.
Myślałam,
że postaram się konwersować uprzejmie i zawrzeć z nim jakieś porozumienie, ale
wiedziałam, że jeśli teraz zmarnuję szansę, nie dowiadując się niczego o Ino,
później nie będę miała odwagi wszcząć tematu. W zasadzie Sasuke połknął
przynętę. Połknął ją, pomimo że nie do końca wiedziałam, iż mu ją rzucam.
- Myślałeś, że nie przyjdę? – zaczęłam.
- Tak jakby.
„Tak
jakby”? – czyżby zastąpił tym sławne „nie zadawaj pytań”? Nie było jednak cienia wątpliwości, że
zmienił ton na ostrzejszy.
Dołączyłam
do niego na peronie. Maszerowaliśmy w ciszy, nie licząc tykania mrugających na
czerwono światełek. Minutę później dołączył do tego odgłos nadjeżdżającego
pociągu.
- Nie zamierzasz się bronić przed tym, co
powiedziała mi Ino? – spytałam nagle. Jego nieustające milczenie drażniło mnie
bardziej od trzystu tysięcy hałasów.
- Nie zamierzam – odparł. Jak zawsze
treściwie.
- W takim razie dlaczego…
- Sakura. – Zatrzymał się. Ja również. Po
chwili to samo zrobił pociąg, docierając na peron. Hamulce zapiszczały
przeciągle aż stwierdziłam, że za moment wysadzi mi bębenki w uszach. Gdy
wydawane przez maszynę odgłosy umilkły, Sasuke popatrzył mi w oczy: - Nie będę
z tobą o tym rozmawiać. I nie chcę słyszeć żadnych pytań.
- Znów starasz się mnie do siebie zniechęcić? –
spytałam chłodno.
- Nie. Czekam aż zrozumiesz, że nie jestem
pieprzonym rycerzem, który jeździ na pedalskim koniu!
- Myślisz, że ja jestem pieprzoną księżniczką?
Nie potrzebny mi żaden rycerz ani pedalski koń!
- Ale jakimś cudem jesteś tutaj, pełna
nadziei, że zaraz zobaczysz Sasuke z poczuciem winy. Oczekujesz, że tu i teraz usprawiedliwię
każdy niegodziwy czyn, a ty znów zaczniesz mi współczuć i stwierdzisz, że
jestem biednym, godnym pożałowania chłopczykiem – wytknął mi z niedorzecznym
opanowaniem. – Gówno prawda.
Zagotowało
się we mnie ze złości. A jednak zmusiłam się do przełknięcia dumy i argumentów
w kolejce.
- Wobec tego nie podasz mi powodu? Nie
wyjaśnisz, dlaczego to zrobiłeś? – ściszyłam głos do szeptu.
- Teraz myślisz, że mój powód okaże się
szlachetny, a ty będziesz w stanie mi wybaczyć.
- Możesz nie dyktować, co twoim zdaniem
powinnam myśleć w danej chwili? - warknęłam. – Nie próbuję ci wybaczyć. Próbuję
cię zrozumieć, durniu!
Dostałam
w zamian jedno westchnięcie i oblicze jego pleców. Jedynej części, której
szczerze nienawidziłam, pod warunkiem, że nie była naga.
- Idziemy – rozkazał.
- Teraz myślisz, że grzecznie za tobą pójdę i
nie będę zadawać pytań – zemściłam się, używając jego taktyki. Sasuke nie
wydawał się przejęty: właściwie ruszył na wprost jeszcze szybciej. – Gówno
prawda.
- I tak za mną pójdziesz – odciął się. – Czy
będziesz grzeczna, nie wiem, ale pójdziesz tak czy inaczej.
Cholera.
Zgadza
się. Dlaczego miałabym odmówić? Nieważne jak mocno będą strzelać we mnie złe
emocje - ostatnim razem, gdy gdzieś mnie zabrał, omal nie rozpłynęłam się ze
szczęścia. Czułam, że tak będzie i tym razem. Czułam, że sobie poradzę i
wepchnę do jakiegoś mózgowego sejfu wszystkie kupki myśli, nawiązujące do Ino. Czułam,
że ta sprawa jeszcze może się wyjaśnić, a gdy nadejdzie noc, Sasuke otworzy
serce.
Ale
w razie komplikacji…
- Sasuke! – Dogoniłam go i zaczęłam
przegrzebywać kieszenie. Miałam dwie na piersiach, a z jednej wyzierał czubek
długopisu. Wysunęłam go szybko, żeby Sasuke nie zdążył wymyślić żadnych
obrzydliwych skojarzeń. – Napisz na mojej ręce piosenki, no dalej.
Zdziwił
się.
- Po cholerę…
- Skoro nie chcesz rozmawiać, wyślij zastępcę
na swoje miejsce. Albo kogoś w tym guście. Przecież już raz dałeś mi odpowiedź
piosenką.
Patrzyłam
jak z wahaniem sięga po długopis. Uśmiechając się lekko, umieściłam przedmiot
pomiędzy jego palcami: wskazującym i kciukiem.
- Chcę cię zrozumieć. Nie musisz… odnosić się
akurat do Ino, jasne? Nie ukrywam, że to byłoby mi na rękę, ale pragnę poznać
każdą część ciebie.
„Płytkie!”
– prychnęłaby Ino. Ale naprawdę w to wierzyłam, inaczej moje serce nie
trzepotałoby w piersi jak ptasie skrzydła, kiedy chcą poderwać się do lotu.
Sasuke
zaczął bazgrać. Łaskotało, lecz udało mi się zachować zimną krew.
- To do tych, których nienawidzę. Chciałbym
wywrzeszczeć im w twarz wers, który powtarza się tam najczęściej – powiedział,
nie patrząc mi w oczy. A jednak byłam święcie przekonana, że dostrzegł jak
mocno naprężam ramiona.
Po
chwili zastanowienia dopisał następną piosenkę.
- A to dla osób, których szczególnie nienawidzę.
Przeczytałam
tytuły. Zapowiadały się dosyć ciekawie i nie zdawały się podszyte negatywnymi
emocjami ani złym przekazem.
- Teraz twoja kolej. – Sasuke oddał mi
długopis. Mrugnęłam, ukazując mu wielkie, zaskoczone oczy. – No dalej –
powtórzył moje hasło motywujące.
Wybrałam
miejsce nad nadgarstkiem.
- Dla ciebie.
- Okay. – Ku memu rozczarowaniu nawet nie
zerknął na tytuł. Wielka szkoda. Był obiecujący. – Tylko jedna?
W
imię sprawiedliwości nabazgrałam kolejną. Miała dla mnie olbrzymie znaczenie i
chociażby z tego powodu, musiałam zwierzyć się na głos:
- W gimnazjum mieliśmy za zadanie ułożyć dla
siebie ścieżki dźwiękowe, jakby nasze życie było filmem. Często słuchałam
muzyki, dlatego bez trudu zapełniłam całą listę, ale kiedy musiałam wyczytać na
forum klasowym, w jakiej sytuacji chciałabym usłyszeć daną piosenkę, okazało
się, że pominęłam jedno wolne miejsce. Z braku pomysłów wepchnęłam tam zespół,
o którym w kółko nawijał tata. Gdy niedługo potem umarł, postanowiłam przesłuchać
sobie ich albumy. Mama mnie na tym przyłapała i wyznała, że jedna piosenka
leciała w radiu, gdy odbieraliśmy ją i moją ledwo narodzoną siostrę ze
szpitala. Podobno tata popłakał się wtedy ze wzruszenia. Tata na ogół często
płakał.
- Rozumiem. – Pokiwał głową.
Nad
Izumo zakradało się słońce. Między zlepkiem chmur dało się wypatrzeć szczeliny,
przez które przedzierał się blask. Podążałam za Sasuke, głowiąc się przy okazji
nad funkcjami „strojów branżowych”, markowych okularów przeciwsłonecznych i, o
jacie, czerwonych trampek – z początku ich nie zauważałam.
Niestety
trzeba było przerwać bitwy z myślami, bo ruch na ulicach był nie do zdarcia.
Pomijając masę samochodów, które próbowały minąć się na wąskich ulicach, piesi
byli największym problemem. Trafiliśmy w porę, gdzie dziewięćdziesiąt procent
Japończyków wraca po pracy do domu. Rąbnęłam w kogoś co najmniej trzy razy.
- Dokąd idziemy? – Nadeszła chwila
wytchnienia. Akurat czekaliśmy przed przejściem dla pieszych aż sygnalizacja
świetlna zaświeci się na zielono.
- Pięć minut i się dowiesz.
I
zaczęło się odliczanie.
Pierwsza
minuta: Sasuke postanawia przeprowadzić nas skrótem, a ja jęczę, widząc
kratowane ogrodzenie.
Druga
minuta: Sasuke zgrabnie wspina się na szczyt i przekłada kolejno nogi.
Uprzedziłam go wtedy, że w życiu tego nie powtórzę, ale on czeka po drugiej
stronie, tupiąc prawą nogą.
Trzecia
minuta: Próbuję przedrzeć się przez ogrodzenie.
Czwarta
minuta: Jeszcze raz próbuję przedrzeć się przez ogrodzenie. Tyłek mam już
ufajdany na zielono, a guzik dżinsowego bezrękawnika gdzieś się zapodział.
W
piątej minucie Sasuke z westchnięciem sugeruje, że mnie przytrzyma, ale idzie
mi już mniej opornie, więc potępiam wszelkie formy pomocy i działam na własną
rękę.
W
dziesiątej minucie upadam na trawnik po drugiej stronie.
- Cholera – mówi Sasuke.
W
jedenastej minucie dowiadujemy się, że obok ścieżki, którą mieliśmy ruszyć,
stoi posesja z otwartą bramą i obrończym rotwailerem bez obroży, kagańca,
łańcucha ani czegokolwiek innego, co uniemożliwiłoby mu atak.
Dwunasta
minuta: Puszczamy się pędem, a Sasuke stwierdza, że nie będzie trzymał w
sekrecie naszej przyszłej lokalizacji. Okazuje się, że biegniemy na pole
golfowe. Okazuje się też, że choć nie popisałam się przy wspinaczce na
ogrodzenie, zyskuję lepszą kondycją. Słuchając posapywania Sasuke, myślę o
wszystkim, co nie jest rozwścieczonym rotwailerem. Wtedy ucieczka zdaje się
łatwiejsza.
Piętnaście
minut później na naszych oczach rozpostarł cel. Sasuke zalecił, żebyśmy użyli szczątek
energii, schodząc z mostu obwodnicy – potem będzie już z górki. Posłuchałam go,
zadyszana i w nie najlepszym humorze, jednak gdyby nie pies-obrońca, być może
uśmiechałabym się jeszcze szerzej.
- Nigdy nie grałam w golfa – oznajmiłam, kiedy
pojawiliśmy się przed wejściem. Była nim mechaniczna bramka i okienko, z
którego wyzierała zaczytana sprzedawczyni. Obok usytuowano coś w rodzaju
garażu. Tabliczka informowała, że w środku znajduje się sprzęt do wypożyczenia.
Sasuke wypalił papierosa i obmacał futerał z aparatem. Miałam
nadzieję, że żadna zapasowa bateria, karta pamięci czy też inna rzecz, bez
której urządzenie jest nieprzydatne, nie wypadła ze środka.
- Nie będziemy grać – powiedział.
Aha.
Czyli bawimy się w fotografów pola golfowego?
Tylko
po co?
Stanęłam
przy okienku ze zmarszczonym czołem. Kobieta ze środka pokazała cennik,
wywieszony obok i odłożyła gazetę, czekając na naszą decyzję.
- Trzy godziny, dwie osoby – podyktował
Sasuke. Naturalnie niczego ze mną nie uzgodnił.
Kiedy
przepuszczono nas przez barierki, zaczęłam panikować. Obszar do gry był
olbrzymi. Miał ładnie przystrzyżoną trawę, a gdzieniegdzie mogłam zobaczyć
paliki oraz przeszkody wodne bądź piaskowe, które czekały aż niedoświadczony
zawodnik wyceluje w nie piłeczką. Po polu przemieszczał się jeden wózek
golfowy. Mimowolnie przypomniałam sobie o melexach z Shobary i nagle
zapragnęłam przejąć stanowisko kierowcy.
- Sasuke? – Odwróciłam się.
Sasuke
wyjmował z magazynu kije do gry i władowywał je do prowizorycznego bagażnika
wózka golfowego.
- Hola, hola! Mówiłeś, że nie będziemy grać!
- Bo nie będziemy – odrzekł, ale nie przerwał
załadunku. – Jednak wyglądalibyśmy dziwnie, jeżdżąc bez sprzętu, a wózek jest mi
potrzebny.
- Potrzebny do czego?
- Sanada prosił mnie o kilka zdjęć. Muszę za
nim nadążyć, prawda?
Spojrzała
na pole golfowe, wstrząśnięta.
- S-sanada?
Nagle
moje oczy przykleiły się do jedynego, poruszającego się pojazdu. Im dłużej
obserwowały, tym więcej szczegółów były w stanie uchwycić: najpierw odkryły, że
wózek golfowy prowadzi chłopak i jego pasażerka, potem załapały, że chłopak ma
jaskrawy odcień blondu, a pasażerka popielaty. Na końcu przekazały to wszystko
do mózgu, a ten biedak prawie eksplodował, nie spodziewając się takich nalotów.
Mózgu,
ty niedorajdo!
Co
próbowała powiedzieć Temari dzisiaj rano, przed japońskim?
Golf. Chciałabym się
dowiedzieć czegoś o golfie.
G o l f.
Zdołowana,
pacnęłam się lekko w czoło.
- Sasuke, ona mnie pogrzebie żywcem, jeśli
dowie się, że tu jestem.
Sasuke
odpalił silnik wózka. Bałam się odwrócić, świadoma, jakiego wyboru będę musiała
dokonać. Właściwie… wyboru nie było. Zostałam tu przytargana i basta. Jakim byłby draniem, gdyby zaczął mnie
ignorować po seksie?
Wskoczyłam
na siedzenie obok. Jak odzyskam entuzjazm, zacznę się kłócić o przejęcie
panowania nad kierownicą.
- Czyli dobrze myślałem – powiedział z
błyskiem odkrywcy w oku. – To twoja zasługa?
- Moja zasługa?
- Zgodziła się z nim spotkać, chociaż język
dałbym sobie odciąć, że za nim nie przepada. To nawet nie była sympatia na
zasadzie: kto się czubi, ten się lubi.
Westchnęłam,
tłumiąc napływ poczucia winy.
- Powiedzmy, że byłam dłużniczką Sanady.
Sasuke
zmarszczył brwi, mocniej niż przypuszczałam.
- Co to oznacza?
- Nie będę z tobą o tym rozmawiać. I nie chcę
słyszeć żadnych pytań. – Wycwaniłam się. Recytowanie go niedługo stanie się
moim hobby.
- Sprytnie – stwierdził, ale nie zdołał ukryć
niezadowolenia. Prawda wcale nie powalała z nóg, więc w ogóle nie byłam
przeciwna temu, aby tym razem Sasuke gnił w okrutnej nieświadomości. Ciekawe co
wykombinuje.
- Obiecałam Tem, że nie będę się wścibiać.
- Ja się wścibiam. Ty tylko dotrzymujesz
towarzystwa.
- Świetna rola, dzięki. – Uśmiechnęłam się
fałszywie. Sasuke wjechał na pole golfowe. Z nerwów czułam potrzebę
poobgryzania paznokci, ale w towarzystwie faceta nie wypadało. Wyjęłam więc
zapasowe pudełko pocky i spróbowałam zajeść strach. – Właściwie do czego Sanada
potrzebuje tych zdjęć? – spytałam, przygryzając biszkoptowy paluszek. Zaproponowałam
słodycze Sasuke, ale skrzywił się, jakbym częstowała go wymiocinami.
- Nie jem takiego gówna.
- Twoja strata. Po co Sanadzie te zdjęcia?
Ożywił
się:
- Sanada jest jednym z szurniętych
fetyszystów. Kolekcjonuje zdjęcia kobiet, które podbiły jego serce umysłem i
urodą. Jeszcze bardziej satysfakcjonuje go, gdy on też zostanie ujęty. Dlatego
mnie wynajął. Dobrze płaci, ale nie łudź się, że będę dobroduszny. Ja odwalam
brudną robotę, ty tutaj jesteś, bo mnie podniecasz.
- Och, okay – powiedziałam. Niech będzie, że
to normalne zachowanie. Taką formułkę ma na sumieniu przynajmniej połowa istnień
w naszym wieku, tyle że zdradzenie się z tym jest takim samym nietaktem jak
obgryzanie paznokci.
Sasuke
nagle odchylił się do tyłu.
- Przejmij stery.
- Co? – Gwałtownie zacisnęłam ręce na
kierownicy aż pobielały mi kłykcie. Obok siebie wyczułam zuchwały uśmieszek
Sasuke.
- Gotowe.
Oparłam się na swoim siedzeniu z resztkami
adrenaliny. Sasuke wciąż nie kierował oburącz. Drugą dłonią zdobył skórzaną
czapkę, którą uprzednio załadował do pojemnika na sprzęt, robiącego za
bagażnik.
- Czas na kamuflaż – oświadczył, kładąc czapkę
na moich kolanach.
- To dla mnie?
- Spójrz na swoje włosy. Masz dziesięć sekund,
aby je schować, inaczej nas rozpoznają.
W
trymiga założyłam czapkę na głowę, upychając pod nią każdy kosmyk. Zbyt mocno
ceniłam sobie życie, żeby dać się zjeść wpienionej Tem.
- Co z tobą, Sasuke?
Sasuke
zsunął na nos markowe okulary.
- Zadbałem o to wcześniej.
- Poważnie? – Zmierzyłam go wzrokiem od góry
do dołu. – Myślisz, że cię nie rozpoznają?
- Gdybym się nie odezwał na stacji, też byś
mnie nie rozpoznała – uznał, wyjmując aparat z futerału i mierząc nim na próbę
w ofiary.
Od
Temari i Sadany dzieliło nas około stu dziesięciu metrów. Liczyłam na to, że po
zmniejszeniu dystansu, zobaczę jak Tem dobrze się bawi, a wyrzuty sumienia
wyschną równie szybko, co kropla wody na rozgrzanym piasku. Mimo to martwiłam
się fetyszem Sanady. Czy przeze mnie wizerunek przyjaciółki znajdzie się w
jakieś arcydziwnej kolekcji pięknych i inteligentnych dziewcząt? Gdy sobie to
przedstawiłam, nazwa nie zapowiadała niczego złego, ale nie mogłam zapominać,
że właściciel nazywał się Kirisame Sanada.
- Biedna Tem – pomyślałam na głos. – Ale czego
człowiek nie robi dla pieniędzy, co? – rzuciłam, wyjmując kolejny paluszek z
opakowania.
- Nie dostajesz za to pieniędzy – zauważył
Sasuke. Zabrzmiało to ciut ostrzegawczo.
- No tak. Zapomniałam.
- Takich rzeczy się nie zapomina, Sakura.
Pokazałam
mu język, obiecując sobie, że i tak go wydam.
Od autorki: Ej, takie krótkie
rozdziały pisze się naprawdę sto razy przyjemniej niż moje kochane tasiemce
(40, 50 stron). Ale i tak nie zapomnę momentu podczas pisania ASW, kiedy
dostałam mega weny i trzasnęłam dwanaście stron tylko po to, żeby Imai
uświadomiła mi, iż opisałam dopiero trzy linijki z planu zdarzeń. That moment when…
Druga
sprawa: jestem oburzona faktem, że poprzedni rozdział dodałam miesiąc temu.
Really, to straszne. Kiedyś taki zastój był dla mnie niewyobrażalny, a teraz, z
tego co zaobserwowałam, to staje się normą, dlatego obiecuję nad tym
popracować.
(Prysznice
takie fajnie – dwa dni temu tak mnie natchnęło przy myciu, że znów mam nowe [zajebiste]
pomysły na GAT.)
Trzecia
sprawa: Ostatnio, dla zabicia czasu i odrobiny weny, postanowiłam zajrzeć do
pierwszych rozdziałów GAT. Powiedzmy, że lekko się załamałam poziomem. Mnie się
wydaje czy to opowiadanie jest słodkie niczym zapierdzielający Nyan Cat i
tęczowe jednorożce z ASW?
To
już wiecie, dlaczego w Totsuzenie tyle krwi.
Niewyżyta
jestem!
Hej,
NIEKOMENTUJĄCY CZYTELNICY, trzaśnijcie raz na jakiś czas komentarz, co? Akemii
się nie pogniewa, tylko będzie tak wyglądała, a wtedy życie stanie się
piękniejsze!
GOTOWI
NA WAKACJE? <3
(oddajmy
szacunek tym, co już ich nie mają jakąś symboliczną minutką ciszy, he?)
Pierwsza ale kom później
OdpowiedzUsuńWchodzę sprawdzić jak tam procenty, patrzę... a tu niespodzianka!!! :D Rozdział!!! <3 zupełnie inaczej wyobrażałam sobie relację pomiędzy Sasuke i Sakurą po ich wspólnej nocy :3 jestem zaskoczona :D i takie pytanie "co tu się dzieje?" Dlaczego mam wrażenie, że Sakura jest jakby "niewolnicą" Sasuke, że on traktuje ją z góry, że jest dla niej nie sympatyczny, a ona taka naiwna... ??? Nie wiem czy nie doczytałam dokładnie, ale dalej nie wiem, czy Sasuke uderzył Ino (czytanie ze zrozumieniem u mnie kuleje), ale i tak rozdział będę czytać jeszcze raz, bo teraz spieszę się na mecze mundialowe :D Rozdział krótki, ale dobry :D Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńNo więc jestem!
OdpowiedzUsuńNo i mogę napisać coś od siebie. Dzisiaj krótko i zwięźle. Tylko błagam... nie wyglądaj tak jak obiecałaś, że będziesz wyglądać... Chciała bym powiedzieć wszystkim moim współczytelniczokm: A NIE MÓWIŁAM, ŻE NIE BĘDZIE SEKSÓW?! No, ja tam już swoje od początku wiedziałam :)
A teraz do konkretów!
Bardzo spodobał mi się ten kawałek z minutami. Świetnie oddało charakter sytuacji. Fajny pomysł po prostu. Kurczę Akemii zazdroszczę takich fanów co by się rozpruwali na czacie z powodu następnego rozdziału! (nie żebym byłą jednym z nich ;p )
Co do akcji to jest wszystko świetnie w celu i na miejscu. Czasem się zdarza, że jakaś reakcja wprowadzona przez autora do opowiadania po prostu nie pasuje. U Ciebie czegoś takiego w ogóle nie ma, wszystko jest logiczne i uzasadnione. Za co dziękuję i gratuluję ;) Stwierdzam, że jesteś w pełni gotowa na napisanie własnej książki. Masz talen i wprawę więc pozostaje mi tylko życzyć powodzenia!
Miało być krótko...no to ja już lepiej kończę.
Dobranoc
Najukochańsza
Astraothia <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyle czoło przed rozdziałem. Naprawdę rewelacyjnie to zrobiłaś. Cieszę się, że nie opisałaś ich współżycia, najważniejsza jest wyobrażnia, niech czytelnik jeśli chce sam sobie to "wyobrazi".. :) Żal mi się zrobiło Sasuke, gdy otworzył się przed Sakurą i powiedział jak się czuję. Cieszę się, że nie zmieniłaś koncepcji i nagle Sasuke nie stał się przesłodzonym frajerem szalejącym na punkcie Sakury.. Sex to sex faceci po nim nie zmieniają się całkowicie (no może w kilku procentach XD). Cholernie podobają mi się wątki tworzone przez Ciebie... Co prawda po skończeniu czytania rozdziału miałam ochotę krzyknąć "jak to tylko tyle" :P, ale jak dla mnie możesz pisać krótsze opowiadania, a częstsze :D. Niejednokrotnie wracałam do Twoich wcześniejszych chapterów i nie uważam, że powinnaś się załamywać. Trzymają poziom i nie są " słodkie niczym zapierdzielający Nyan Cat i tęczowe jednorożce z ASW" z drugiej strony ciekawego określenia użyłaś... xD. Ok muszę się zbierać, bo trzeba o 6 wstać do pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
No ja tyż uważam, że opisywanie seksów niczego nie zmieni. Sasydż jest w opowiadaniu trochę trzepnięty, ale nie na tyle, żeby uprawiać seks inaczej niż normalni ludzie. Nie zamienia się po orgazmie w ogra ani nie ma czerwonego pokoju pana Greya, więc ten fragment zostawiłam waszej wyobraźni.
UsuńA żebyś wiedziała, że zacznę pisać krótsze, a zarazem częstsze rozdziały. Na początku było mi trudno upchnąć wszystko w dwadzieścia stron Worda, ale ciągle to praktykuję i idzie coraz lepiej :P
Dziękuję za komentarz.
Bądź pozdrowiona!
-Przeczytać rozdział (check!)
OdpowiedzUsuńTeraz wypadałoby skomentować :) Rozdział bardzo fajny,lekki i przyjemny.W pewnym momencie rozdziału zatrzymałam się,a mianowicie w tym "Czekam aż zrozumiesz, że nie jestem pieprzonym rycerzem, który jeździ na pedalskim koniu!" Rozmyślałam przez chwile jakby to wyglądało :D Całkiem ciekawy obrazek.Rozbawił mnie też moment w którym dowiedziałam się po co Sasuke chce jechać na to pole.Czy Sanada dostanie nowe zdjęcia do swojej kolekcji?Czy może Tem zorientuje się,że coś jest nie halo?Jestem ciekawa jak dalej ułoży się sytuacja
Ja tymczasem kończę i będę oczekiwać na nowe rozdziały :D
Chyba właśnie mnie natchnęłaś.
UsuńNarysuję Sasuke na (pedalskim) koniu, bez kitu! <3
Ahaha :D Chcę to zobaczyć
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo by tu powiedzieć noo..
OdpowiedzUsuńczytałam z zapartym tchem jak zawsze :) Rozdział krótki ale go i tak kocham,Ciebie kocham,Saska Kocham,wszystko kocham Ale po tych dzikich seksach myślałam,że będzie bardziej towarzyski ale to jest ten jego cholerny urok <3 Za to go kochamy <3 Z resztą kiedy by się zmienił to..hmmm Sakura kocha tego gbura który w nim siedzi :) aaaa co do długości tych tak zwanych tasiemców...Liczy się jakość a nie ilość ,bynajmniej w moim mniemaniu. :) ! No i taaak takie zastoje są niedopuszczalne :D !! :D:D
A co do wyglądu po Komentarzu ? motywuje :D heheheh :D w sumie znam to uczucie :D
Cholerna motywacja mieści się wkomach czytelników,których Ty masz od groma ;c nie to co biedna Polly
Aaaaa i podziwiam Twojego deviantarta <3 !!! I piszę ten komentarz tak bardzo nieogarnięcie :ooo Jestem szalona bwahahahhahaa :3
Dobra Ogar :3
Czekam na kolejny rozdział oby tu nie polała się krew jak na Totsuzen ;D
AA i zapomniałam to opowiadanie wcale nie jest słooodkie <3 ono po prostu jest idealne :3 (moim skromnym zdaniem)
Gorąco pozdrawiam i całuję wierna czytelniczka ~
Polly-chan [<3]
Wytrwałości, Polly, a czytelników zacznie przybywać, zobaczysz!
UsuńDziękuję pięknie. Im więcej komentarzy czytam, tym bardziej mój ryj przypomina ten z z obrazka :P
Pozdrawiam!
Jej pisze pierwszy raz (tak jestem tym cichym skurczybykiem co czyta i milczy)
OdpowiedzUsuńPrzyznam że nadzieja była na rozdział w łóżeczku^^
Czemu Sasek jest taki....zimny?
Sakura wyznaje mu uczucia a on nawet żadnego "ja cie też" ;_;
Ale i tak wszystkie go kochamy
Świetny rozdział jak zwykle niczego nie zabrakło był
- Humor
- Zboczone myśli (i słowa) Sakury
- Teksty w których nieda się zapomńeć
- Tem z jej matczynym instynktem
- Zimny Sasek
- Niezaspokojeni czytelnicy, czym więcej nam dajesz tym wíęcej chcemy.
Teraz spróbuję być aktywnym czytelnikiem
Lunia-chan
Woho, a więc jednak zachęciłam cichociemnych "skurczybyków". Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cieszy mnie, gdy taka duszyczka wykaże aktywność chociaż raz. Arigatou! <3
UsuńDobra zwykle nie komentuje ( nie chce mi się i trochę się boję, że klawiatura mnie ugryzie albo co :D ) ale, ale aby twoja mordka mogła wyglądać jak na załączonym od ciebie obrazku się poświęcę :) Chociaż nie powinnam! Gdzie są moje seksy ja się pytam ( to był ich pierwszy raz a ja nie wiem co się działo :( ). 16 rozdział znam na pamięć ( chyba z 20 razy go przeczytałam jak nie więcej ) przez to, że tak długo kazałaś nam czekać na 17 ( BEZ SEKSÓW !! ). Mam nadzieję, że 18 rozdział postarasz się naskrobać szybciej niż w miesiąc :P
OdpowiedzUsuńA co do samego rozdziału jak zwykle przecudowny *3* Nawet nie zauważyłam kiedy się skończył :( Czemu musiał być taki króciutki ( pewnie następnego nauczę się na pamięć [ chociaż w życiu mi się to raczej nie przyda :P])
Uwielbiam twojego bloga (choć jeśli mam być szczera jestem fanką YAOI) ale ty piszesz tak cudownie, że po prostu ja muszę czytać wszystkie twoje notki ( jak mi się nudzi to czytam te blogi które już skończyłaś [ i te też są cudne!!]) Ogólnie wręcz ubóstwiam twój styl pisania. Fabuła każdego twojego bloga po prostu powala na kolana. A ten blog wcale nie jest słodki niczym zapierdzielający Nyan Cat jest cudownyyyy i tyle. Mam nadzieję, że nic nie będziesz w nim zmieniać :)
Czekam na następną notkę i życzę Ci dużo, dużo, dużo Weny :)
Haha, kolejna dusza, przekonana mordką z obrazka! ♥
UsuńDzięki, że się odezwałaś. Skoro jesteś yaoistką, to tym bardziej pękam z dumy dlatego, że dałaś się skusić na SasuSaku. :P
trafiłam na twojego bloga pare dni temu i okazało się że już kiedyś zaczęłam go czytać. Co dziwne, że go sobie nie zapisałam... czego strasznie żałuje. Mam jedno jedyne zastrzeżenie... GDZIE TEN SEKS ?! ja się pytam... przez Ciebie straciłam ostatnie 2 noce na naukę do egzaminów (które są już jutro) bo nie mogłam się powstrzymać od lektury... i pewnie ten rozdział bym se zostawiła na dzisiaj ale nie mogłam przestać w takim momencie... ehh. To samo się tyczy Twoich poprzednich blogów.. nawet w pracy i na wykładach go czytałam O.O Także jeszcze raz podkreślam, że się zawiodłam. A wiem co potrafisz. (jesteś wredna i tyle ;P) Jak nie zaliczę semestru będzie to Twoja wina.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna sprawa. Nie jestem fanką SasuSaku, ale czytając Twoje blogi przemogłam się do tek pary. Nie lubę też jak akcja dzieje się w naszym świecie. I śmiało mogę stwierdzić, że zmieniam zdanie!
Z niecierpliwością czekam na następną notkę!
Pozdrawiam
Yuka-chan
Swoją drogą czuję się jak byś opisywała podkoloryzowaną wersję mojego życia.. ehh. no i ta piosenka <3 My Darkest Days - Save Yourself
OdpowiedzUsuńYuka-chan
Nie no, czuje się zaskoczona, sama nie wiem czemuś, ale jestem zaskoczona.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie no Ty mnie za każdym razem rozwalasz coraz bardziej.
Ta akcja z Ino, w sumie to już się pogubiłam, uderzył ją czy nie?
Nie no strój Sasuke, mnie rozwalił. Ja sama czytając go nie poznałam, a co dopiero Sakura. Nie no na początku myślałam, że to Itach, ale tak czytam, czytam i stwierdzam, że to nie możliwe.
Sasuke zabrał Sakurę ze sobą bo go podnieca... Pozdrowienia z podłogi po prostu. ;*
Ostatnio stwierdziłam, że Twoje opowiadania będę czytać na podłodze, tak dla własnego bezpieczeństwa. ;D
Jestem strasznie ciekawa, jak wypadnie randka Tem.
Pozdrawiam Paulina
Muszę przyznać, że skusiłaś mnie by tym razem skomentować ten rozdział. :D
OdpowiedzUsuńPoprzednio miałam strasznego lenia i mimo, że obiecałam sobie, że napisze koma później, to tak jakoś nie było mi po drodze i się gdzieś zapodziałam...
Notka jak zwykle genialna. Tylko muszę przyznać, że nie za bardzo ogarnęłam jeden fragment: "Punkt C nie za bardzo pomógł udowodnić, że Uchihy tutaj na mnie." No po prostu nie wiem, czy to Tobie coś ucięło, czy mój kolor włosów zaczął wyjadać mi mózg -.- (tak dla wyjaśnienia jestem blondynką).
Muszę Ci niesamowicie podziękować za rozbudzenie mnie i poprawienie mi humoru, dzięki czemu początek wakacji wydaję się ciekawszy. Zboczone przemyślenia i teksty Haruno są bezcenne. Jednak ubiór Saska powalił mnie na kolana. :P
Tak szczerze to trochę zaczynałam się na Ciebie denerwować na ten zastój, ale wiesz... po przeczytaniu tej notki moja irytacja w jakiś magiczny i nieznany mi sposób po prostu wyparowała! Więc wiesz, możesz się czuć bezpiecznie... xD
Co do słodkości początkowych rozdziałów... Jesteśmy KOBIETAMI! Od czasu do czasu każda tego potrzebuje. I może właśnie to sprawia, że tak dobrze mi się to opowiadanie czyta. Chociaż jestem nieodłączną fanką kryminałów, horrorów i ogólnie uwielbiam jak leje się krew, czym Totsuzen mnie urzekł i podbił moje serce, to jednak GAT ma w sobie coś wyjątkowego.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny. Z niecierpliwością czekam na kolejnego tasiemca.
PS Mam nadzieję, że te komentarze faktycznie sprawiają, że wyglądasz tak jak na obrazku, który załączyłaś pod rozdziałem. ^^
Gdybyś podała palec, to czytelnicy wzięliby całą rękę, więc czy tasiemiec czy krótszy rozdział to radujmy się wszyscy! Specyficznie piszesz, zwłaszcza myśli Sakury, są takie naturalne (i nie mówię tu o zboczonych podtekstach!) i naturalnie są też wyrażane, jak zapewne u większości nastolatek, ale kto by się do tego przyznał? Nie wiem czy po logicznemu to napisałam, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś o co mi chodzi :D
OdpowiedzUsuńBtw jak już ktoś wyżej wspomniał o cichych skurczybykach.. to jestem jednym z nich, ale dla takiej miny warto się pomęczyć na telefonie i coś naskrobać :D
Pozdrawiam!
Sun
Zajebisty rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńTekst Sasuke: "(...)Ja odwalam brudną robotę, ty tutaj jesteś, bo mnie podniecasz." - rozwalił mnie doszczętnie xD. Ogólnie, to przez cały rozdział chichrałam się jak chora psychicznie dziewka, ale co tam!
Randka Temari i Sanady będzie świetna - a przynajmniej tak przewiduję.
W komentarzach nie odzywam się za często, ale wiedz, że czytam i czekam z niecierpliwością na każdy dodany rozdział (zwłaszcza, że zaczęły się wakacje i będę miała multum wolnego czasu).
Słodkość rozdziałów wcale mi nie przeszkadza. Nawet ją lubię (czyt. No kurde, kocham *_______*).
Weny!
ShoriChan
Jesteś zajebista :* ( wybacz za słownictwo) Po prostu nie potrafię inaczej Cię opisać. Czytałam chyba każdy twój blog... Nie mam pojęcia jak to robisz, że wszystkie są takie różne *.*
OdpowiedzUsuńZ tego rozdziału na % rozwalił mnie ten tekst .
"Ja odwalam brudną robotę, ty tutaj jesteś, bo mnie podniecasz" Dalej nie mogę przestać się śmiać ( wyobraziłam sobie coś... coś .. nieważne xD )
Weny życzę i udanego wypoczynku rzecz jasna :*
Wal się, Nikiro. Za to, że się prosisz o komentarze, to właśnie mojego komentarza nie dostaniesz, o! Żyj w nieświadomości, co myślę o randce Temari... bo to, że seksów nie bydzie, to wiedziałam od początku xd
OdpowiedzUsuńNara (Shikmaru Nara, he he ^^)!
No wiesz ty co, Chustii. Uważaj, bo jeszcze się przejmę i tego nie przeżyję.
UsuńUchihHAHA (Sasuke Uchiha, he he)!
Akemi wiedz, że ja czytam każdy rozdział, jaki Twoje cudne rączki napiszą, ale kurde balans nie mam czasu na wypisanie komentarza ! To jest wręcz oburzające jak dla mnie Nie wiem co mogę powiedzieć aby dostać przebaczenie ... No ale dość jazgotu. Trzeba Cię oczywiście pochwalić,gdyż to kolejny interesujący i cudowny rozdział :D :D Mam wrażenie, że Sakura stąpa na cienkim lodzie ale czemu ? Trudno mi to wyjaśnić. Podobała mi się scena w łazience :D błoho :D Ależ oni mają wyznania hihi. Jeszcze tego brakowało aby Sakura zdarła z Saska ciuchy i to w szkolnej toalecie xD Zaciekawił mnie fetysz Sanady. Uchroń ich Boże wszystkich , jak Temari się zorientuje co się dzieje xD Armagedon gwarantowany :D Czekam z niecierpliwością na nastepny rozdzialik ( tak wiem, że trudno w to uwierzyć, bo słabo u mnie z komentowaniem Ale wiedz, że śledzę całą historię tak jak Ai no Ibuki :D :D Postaram się bardziej zmobilizować i wypisywać regularnie komentarze :D
OdpowiedzUsuńPS: Informacja o minutką ciszy wywołała u mnie następującą reakcję T____T nie mam tej przyjemności od 4 lat ...... No ale baw się dobrze !!!:D
Mysia :**** Wierna , niekomentująca fanka :D
Oh my…
OdpowiedzUsuńNyancatjednozżcezASWtęczażujkipockywatacukrowaczekolaaadakarmelkitoffiszczeniaczkikociaczkiiinnesłitaśnerzeczy… Kyaaaaa!!! *-*
Jest bosko.
Zacznę od końca.
„Dużo weny na GAT” –wielbić prysznice. Mam nadzieje, że twoje groźby pt.: „To nie będzie jakiś tam tasiemiec” się nie spełnią. Nadzieja matką głupich.
Zastoju bark -TAK! Nareszcie, bo czekanie jest męczące. Zwłaszcza te pół godziny po wskoczeniu na etap 99%. Torturujesz nas, oj, torturujesz.
Co do poziomu na początku; to było super. Nie wiem, gdzie masz z tym problem (Ty zawsze masz z czymś problem -.-”). To właśnie przez ten początek tak uwielbiam tą historię. Ale nie tylko. W przypadku wielu opowiadań występuje zjawisko tak zwanej stagnacji, z biegiem czasu zamiast stawać się lepsze, ich poziom spada. Z GAT’em było odwrotnie. Tu z każdym rozdziałem jeszcze trudniej jest wytrzymać do czasu, aż zepniesz dupę i coś wyskrobiesz.
„Golf” –pierwsza myśl? Zasłania malinki (#zbok4eva). Ale jak zwykle wymyśliłaś coś lepszego niż moja zdeprawowana psychika :).
Co do tych tytułów piosenek: AGHRRRRRRRRRRRRRRR!!! Dlaczego nie ma?! No dlaczego, no? TT^TT Teraz zaś będę główkować, co to może być… Że tata Sakury płacze…
A’ propos muzyczki: tchnęło mnie ostatnio. Wrzuciłam se w yt „Get Around This” i oficjalnie się uzależniłam. Bo to cudo.
Paparazzi, paparazzi –kto choć raz się w to nie bawił? Sanada to musi mieć nawalone w garze jeszcze bardziej od Sasuke, skoro ma tak oryginalne… zamiłowania. Ale nic to, każdy powód jest dobry, by zrobić Sasusia w kucyku *-*
Szablon prześliczny. Taki… inny. Znowu.
Uwielbiam Cię, Akemii! Za SoH, za AnI, za GAT (szczególnie), za ASW, za Totsuzen… Za wszystko. I nawet te miesięczne (;-;) przerwy się da wybaczyć.
Jutro jadę na obóz. Jak się nie utopie w morzu (nienawidzę moich znajomych -.-”) to będę z niecierpliwością oczekiwać kolejnego rozdziału ^-^
Pisz, dużo pisz.
Weny życzę,
Me
Witam Szanowną! I pozdrawiam za razem, w razie jakbym zapomniała na koniec ;]
OdpowiedzUsuńPo kilkunastu godzinach wreszcie postawiłam, że zostawię Ci komenta, czy mi się chce czy nie!
Zatem przejdę do rzeczy: Sasek-wczasowicz rozwalił system xD Wcześniej rozmowa z Ino- tu przyznaję się, że moja pamięć zawiodła, bo za żadne skarby świata nie mogłam na początku tego wątku zajarzyć o co chodzi...ale dałam radę- moje pamięć jednak nie jest tak kapryśna, jak mi się wydawało ^^ O, i wiedzę, że 'pominęłaś' scenę sexów. Mnie to odpowiada, ale widzę, że tu się wcześniejsze czytelniczki (bo jak mniemam nie ma tu żadnego czytelnika, ale jeśli się mylę, to najmocniej wszystkich przepraszam) zawiodły tym ;D Doprawdy przykre xD Ale dalej: G-O-L-F seriooo?! Od początku dało się wyczuć, że ten heterochromik ma swoje dziwactwa jak Sasek, ale golf to się serio nie spodziewałam o.o I nie spodziewałam się że Tem da się namówić na to O.O
Co by tu jeszcze?
No nic. To byłoby na tyle z mojej strony odnośnie rozdziału ;>
I uczcijmy minutą ciszy tych, którzy wakacji już nie mają.......
Dobra, wystarczy tej ciszy ^^ Pozdrawiam życzę udanych wakacji, weny i czego tam jeszcze chcesz ;>
Buźki ;*
Rozdział był niesamowity! Od początku historii coś mnie pchało i pchało, aby porzucić obowiązki codzienne i tylko wrócić do małych, tycich literek z twojego bloga. Ahm! Połknęłam całość w zastraszającym tempie. Wcześniej dało się jedynie słyszeć "Shay rusz w końcu swój tyłek i włącz odpowiednią zakładkę". I nie żałuję, że w końcu się zebrałam! Masz niesamowity styl, czytając nie byłam w stanie nie wyobrazić sobie, że stoję tuż obok bohaterów, oraz że są na wyciągniecie mojej ręki.
OdpowiedzUsuńSłodziaśne opowiadanie to to jest, ale pozytywnie. Oj i to bardzo. Czasem trzeba coś dla odmiany, prawda? (choć wizja rozlewu krwi na Totsuzenie, przez Ciebie wspomnianym, zapowiada kolejną nockę maratonu czytelniczego ^^).
Kochana, chciałabym Ci życzyć wiele, wiele weny i udanych, pełnych uśmiechu wakacji. :)
Pozdrawiam, Shay
Oh! I zapomniałam wspomnieć o przepięknym szablonie; oczarowuje wręcz.
UsuńHej;) to ja niekomentujący czytelnik:):):)- zmotywowałaś mnie tym wpisem, szczególnie linkiem zawierającym mimikę twojej twarzy:) Ach pomyślałam że uszczęśliwię Cię tym komentarzem:p tak jak ty uszczęśliwiasz mnie nowym rozdziałem na GAT:D:D;D
OdpowiedzUsuńNie myślałaś czasem nad stworzeniem jakiejś sekt? albo czegoś w tym stylu masz już tyle wyznawców że czas w końcu nad tym pomyśleć;)
Okey konkrety:
1. Rozdział mi się podobał, szczególnie to że nie opisałaś dokładnie seksu między głównymi bohaterami....
2. Charakter Sasuke jest niepodważalnie zajebiście opisany w tym rozdziale szczególnie w łazience
3. Sakura nie jest opisana jako cukierkowa postać ( odniesienie do całości dzieła;P) i wykazuje budzące kontrowersje przejawy inteligencji...
Hmmm co mi się nie podobało....tak to też napisze;)....chyba trochę mi się dłużył moment szkoły i gadka na peronie....ale za nim mnie zjecie wyznawcy Akemi'zmu to pragnę podkreślić, że nie pisze tego ze złośliwości i zazdrości, ale z chęci niesienia pomocy przy powstawaniu nowych rozdziałów....
Boże Akemi kończę dosyć tych "inteligentnych stwierdzeń i obiekcji" ten blog już zobaczył....idę zrobić sobie kolacje papa;* ;* :*
PS Widzisz jakiego zaszczytu dostąpiłaś? przesłałam Cie emotikowe buziaczki, ale nie musisz mi dziękować wystarczy, że będziesz mnie wielbić na klęczkach
kryzysowa
Punk pierwszy w tzw. konkretach, przeczytałam chyba ze sto razy, dla pewności, bo nie wierzyłam, że znalazł się ktoś, komu nie przeszkadza pominięcie seksów, a nawet uważa, że "to dobrze". Serio, cieszę się! <3 Ja nie wiem, czemu wszyscy ludzie tak bardzo żądają opisów łóżkowych scen.
UsuńHahaha, jak na razie nie mam żadnych wyznawców :P Ale i tak nikt cię nie zje. Dzięki za komentarz i każdą uwagę. Ogarnę tą scenkę na peronie. W sumie planowna miała zawierać tylko krótką wymianę zdań, ale u mnie plany rzadko wypalają.
Pozdrawiam.
(ale na klęczkach wielbić nie będę).
Heeeloł.
OdpowiedzUsuńNa początek skarga. W tle nie ma żadnej super piosenki. ;_; Musiałam włączyć coś swojego. A już myślałam, że będę miała w końcu coś nowego do przesłuchania.
Zauważyłam, że na GAT zawsze jasne i delikatne szablony. :> Swoją drogą jestem ciekawa, jak ten blog wyglądałby w ciemnym wydaniu. ;>
No, ale do rzeczy.
Bardzo podoba mi się ten tekst:
"Jakim byłbym draniem, gdybym zaczął ignorować cię po seksie?" Hyhy, czyli ma jednak jakieś ludzkie odczucia. Nie spodziewałam się również, że będzie taki wrażliwy i że tak się wystraszy, kiedy nie będzie miał przez jakiś czas kontaktu z Sakurą. To było takie słodkie. *,*
No i już myślałam, że znowu bydom seksy, a nie było. >.<
Z Tem i Sandą tyż pewnie nie bydzie.
Ty niedobra. ;_;
W sumie to zastanawiam się, czy to wszystko nie jest zbyt piękne? Niedługo stanie się coś złego i czuję to w kościach. Pewnie dlatego, że jestem pesymistką, ech. xd Ale na razie podoba mi się ta słodycz i piękno.
Niech się młodzi wyszaleją. xD
No i jestem bardzo ciekawa tej randki. ;> Ciekawe, co z tego wyniknie.
Dużo weny. ;>
Piękny szablon na ASW. <3
Buźka!
Hm, od czego by tu zacząć.
OdpowiedzUsuńJuż wiem!
Gdy Sakura przyszła na tą stację, po pierwszych dwóch podpunktach byłam pewna, że stoi przed nią Itachi. I te myśli: ale czemu farmerska koszula w kratę? Potem jednak okazało się, że to Sasek, a ja zrobiłam takie: cooo?
Wyjaśnij mi, jakim cudem on spiął te włosy. Nie są takie długie, żeby objęła je gumka!
Ciebie wena dopada pod prysznicem, a mnie podczas wyrywania chwastów, a oficjalnie pielenia grządek. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo normlnie najnudniejsze rzecz na świecie, robią się nagle mega ciekawe, przy twoim obecnym zajęciu.
Tak czy siak, nie jest to cukierkowa opowieść. Karuzelę mogę tak nazwać, bo chyba naprawdę się to dzieje, jednak uwierz, że niezrównoważony facet i cała reszta GAT nie zaliczają się do kategorii "słodkość". Może nie jest to "pot, krew i łzy", ale jednak piszesz z perspektywy zakochanej dziewczyny, więc trudno, jeśli nie byłoby w tym czegoś romantycznego i na swój sposób urzekającego. Sakura jest pogodną dziewczyną, która dosłownie "szaleje za facetem", więc coś musi w tym być.
Właśnie: dlaczego ten rozdział był taki krótki? No nie bądź frajer, co?
O moich chęciach do biegania nie dawno napisałam ci sms'a, ale nie zdziwiłabym się, jakbyś jeszcze spała, leniu.
Nigdy nie lubiłam Ino i po prostu nie umiałam przejąć się jej sytuacją, choć przyznam, że wyzwoliłaś we mnie małą dawkę litości.
Za to, gdy czytam o Temari, mam wrażenie, jakbym czytała o sobie xd do tego Sanada jest blondynem <3 xD
Naprawdę masz plus za tą scenę z golfem, ale sądzę, że rozwiniesz ją jeszcze bardziej, a ja będę płakać ze śmiechu xd Już czuję ten wkurw Temari, już to czuję! xd Bo przecież to się wyda, prawda? xd
To, gdy Sasek porównywał Haruno do "obiektu X" jest super. Naprawdę CI WYSZŁO.
Kurde, miałam napisać tu jeszcze coś egoistycznego.
Ach! Jednorożce na ASW wcale nie są słodkie. Już mam na nie plan, a słowo "słodkość" będzie ich kompletnym przeciwieństwem, a szablon rzeczywiście jest super :3
Dobrze, że zręcznie ominęłaś scenę seksu. Zastanawia mnie jednak ten moment "po", bo w końcu zaczęłaś od kolejnego dnia, nie? Szczerze myślałam, że to właśnie będzie początkiem rozdziału.
DOBRA.
Czekam na kolejne notki, czy tu, czy na TOT i obiecuję, że zepnę się, jeśli chodzi o regularne komentowanie . Masz moje słowo .__.
Ach, no tak!
Te przemyślenia i statystyki na temat i statystyki na temat rozdziewiczonych licealistek nie mogły wziąć się znikąd.
Nikiro, jesteś dziewicą?
"Wyjaśnij mi, jakim cudem on spiął te włosy. Nie są takie długie, żeby objęła je gumka!"
UsuńOł jee.
http://static.zerochan.net/Uchiha.Sasuke.full.1124188.jpg
http://static.zerochan.net/Uchiha.Sasuke.full.1345078.jpg
Można? MOŻNA.
Bonus dla ciebie:
http://24.media.tumblr.com/fbd4749435d556a76162cbbbd2653003/tumblr_mnbdqj23eh1s9wucmo1_500.gif
Trolololo.
Ostatnie pytanie: ...
(że tak PUBLICZNIE?!)
Te przemyślenia i statystyki wzięły się z oglądania "Nastoletnich mam" na MTV, serio.
:)!
OdpowiedzUsuńAh, no przekonałaś mnie do komentarza XD Ej, ale ja mam nadzieję, że wiesz, że ja czytam każdy rozdział, nie? A nie komentuję, bo... Wiesz, Imai jest zawsze fchuj zapracowana ._.
OdpowiedzUsuńNo i nie potrafi pisać ładnych, konstruktywnych komentarzy - to jest drugi powód.
Ale wiedz, że czytam i w sumie, to nie wiem, kiedy kończę :D
Ty chyba nie czytałaś nic słodkiego 'o'
Sięgnęłaś kiedyś po Zmierzch?
No właśnie, to jest dopiero słodkie i ociekające tęczą.
GAT może być z szczyptą romantyzmu, ale nie byle jakiego! No proszę Cię, który klasyczny, słodki romans przygarnia do siebie jakieś zadziwiające fetysze? No żaden! A więc za to kochamy Twoje opowiadania :D Za fetysze, seksy, dziwny-niedziwny-oszołamiający romantyzm, który w ogóle nie jest przesadzony (to nie sarkazm).
Ej, bo ja tak czytałam, czytałam i... Matko bosko...
HIIIPSTEEEEEEEEEEER!
Jak mogłaś z Saska zrobić Hipstera? No jak?
Jak ja bym go zobaczyła na moim olsztyńskim przystanku PKS vel PKP to bez zastanowienia krzyknęłabym:
PEEEDAAAAAAAŁ!
Tylko powiedz, że nie miał na sobie równie pedalskich rurków?
A w ogóle, to z bólem serca muszę stwierdzić, że, pedał nie pedał, ale ciągle tak samo seksowny ._.
To boli XD
I dołączam się do Zochan - dlaczego w tle nie ma żadnej piosenki? ._.
Też musiałam włączyć swoje pieśni zalajkowane na YT i wiesz na co trafiłam?
http://youtu.be/FDbnVH2qM50
No po prostu kurwa mać XD
A, no i nie przeczę, że chętnie przeczytałabym jakieś tam seksy, ale wiedząc, że za bardzo nie lubisz opisywać stosunków aka spółkowania (nie wierzę XD), to nie będę nalegać, bo na hentaice na siłę, to nie hentajce XD No i teraźniejszy szablon wynagradza mi to w 100% :D
Kurwa, a najgorsze jest to, że nie wiem, czy komentarz nadaje się do opublikowania, bo jestem po spożyciu 3 Specjali i... No i nie wiem, o czym piszę XD
Bynajmniej, najważniejszy przekaz tego brzmi - ja czytam, ja kocham, ja wierzę... Czy coś XD
Pozdrawiam, całuję,
czekam na następny :3
Cudowny blog :)
OdpowiedzUsuńKomentuję pierwszy raz tego bloga.
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć.
Jest po prostu taki zarąbisty, że brak określeń. Jesteś mega kreatywna, takich sytuacji jak w tym opowiadaniu nie spotyka się na wielu blogach! Jejku to jak kreujesz Sasuke adhojaa ♥. Sakura w tym opowiadaniu też mi się podoba, jest taka szczera, fajna! :D Razem są najlepsi heh <3.
Ogólnie Twój blog jest cuuuuuuuudowny! Uwielbiam no!
Nie mogę się doczekać następnego i jestem bardzo ciekawa Twoich pomysłów na dalszy przebieg wydarzeń ♥.
Pozdrawiam i życzę weny, Bella.
Kolejny cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać tego bloga, bo przez teksty bohaterów nie raz rechotam pod nosem :P
I co z tego że opowiadanie same w sobie jest słodkie, Sasuke i jego zachowanie zdecydowanie równoważy tę słodycz więc jest jak najbardziej ok :)
Ciekawe czy ich zauważą? (pewnie tak!) A jeśli mam rację to już się nie mogę doczekać nexta, to będzie dopiero dobre! :D
I jeszcze ten tekst Sasuke: "...obcujesz z osobą, która ma nierówno pod sufitem. Z osobą, która nie znosi być opuszczona, więc nigdy, przenigdy nie możesz sprawić, żebym właśnie tak się czuł."- boże jakie to było kawaiii! ;* Więcej takich :D
Błagam napisz następny rozdział jak najszybciej, bo nie wytrzymam
P.S. uwielbiam twojego bloga za jedno: to wszystko jest takie życiowe, nie przesłodzone, tylko realne na tyle, że mogę uwierzyć że komuś się taka historia naprawdę przydarzyła(nie miałabym nic przeciwko gdyby i mnie coś podobnego spotkało, chociaż pewnie byłabym rozdarta jak cholera, z jednej strony bym go kochała, a z drugiej się go bała... ach! te kobiety!)
Tak a wiec trafilam na twojego bloga wczoraj i wszystko przeczytalam w zastraszajacym tempie. Chwala ci ze nie zrobilas z tego opowiadania przeslodzonego romansidla, do czego maja sklonnosc inne autorki innym opowiadan. Po prostu to opowiadanie jest cudowne i uwielbiam takiego Sasuke. Nawet sie nie waz za szybko konczyc tego opowiadania. Chociaz wcale nie obrazilabym sie gdyby powstala druga czesc opowiadania. Uwielbiam twoj styl pisania. Oczywiscie mimo powyzszych slow czekam na to glupie "Kocham cie" ze strony Sakury. Och i nawet nie probuj usmiercic Sakury ani Sasuke!
OdpowiedzUsuńTak wiec konczac komentarz zycze weny i jeszcze raz napisze ze po prostu ubostwiam to opowiadanie. /A. :)
Akemii chce komentarza. To ja wtedy chcę zdjęcia jej buźki na widok tego komentarza. :D Jak otrzymam to zdjęcie, to obiecuję pod każdym rozdziałem komentarz ode mnie. [Nawet pofatyguję się i dodam do wszystkich poprzednich rozdziałów.]
OdpowiedzUsuńA tak przechodząc do rozdziału, jak zawsze cudowny. Jak dla mnie takie rozdziały dużo lepiej się czyta. Sasuke taki romantyk nie zostawił jej od razu. I tak jej nie zostawi. <3 Sasuke jest skrytym romantykiem. :D Ten jego scenariusz życiowy z osobom ważną dla niego. Z Sakurą na pewno tak nie będzie.
Ino zazdrosna. I dobrze jej tak. Niech wie, że Sakura ma lepiej. To ją każdy woni od niej. ^>^
Sasuke bawi się w przebierańca, a Sakura go rozpoznać nie umie. Urodzony agent z tego Sasia. Niech on zostanie agentem FBI. 8) Będzie wtedy znakomitym agentem. Nie dość, że przystojnym to jeszcze dobrym.
Sanada i jego fetysze, a Temari jest jedną z ofiar tego fetyszu. [A co do niej. Śmietankowe Pocky są lepsze.]
Z niecierpliwością wyczekuję dalszych rozdziałów.
Życzę dużo weny i miłych wakacji. :)
Pozdrawiam cieplutko.
Palina aa
Jeeeee, został mi jeszcze jeden rozdział do nadrobienia, tyle wygrać!
OdpowiedzUsuńTem serio się zgodziła na randkę, nooo geeeez. Ale pewnie tylko ze względu na Saki. Po za tym golf... Sanada i golf... Może być ciekawie! XD
Wybacz, że tak krótko, ale lecę nadrobić zaległości!