Miałam w planach pewną niedorzeczność, a dziesiątki wątpliwości kotłowało mi się w głowie niczym bulgocząca lawa. Potrzebna była jeszcze chwilka, ażeby doszło do kolejnej erupcji, a zaowocowaniu tej procedurze skutecznie pomagała moja młodsza siostrzyczka. Stała przede mną z chytrym uśmieszkiem i wyłożonymi przed siebie rękoma. Jej dwa blond kucyki stykające się niemalże u czubka głowy, podskakiwały ilekroć zanurzałam dłoń w kieszeni.
-
Sto jenów! – powiedziałam.
-
Nie, nie, nie! Moje milczenie jest warte o wiele więcej!
-
Sto jenów to i tak zbyt wiele. Dla twojej wiadomości, płacę za milczenie przed
mamą. To nic wielkiego. Tym bardziej, że potrzebuję tego na długi czas.
-
Dwieście jenów to cena standardowa – poinstruowała mnie, podczas gdy ja z
drgającą w akcie irytacji brwią, przeszukiwałam opustoszałe dziury w bluzie. –
Za to mogę obiecać, że podałaś mi kolację, a potem zajęłaś się jakimś głupim,
nudnym filmem dla osób takich jak ty. Jeśli dorzucisz pięćdziesiąt jenów,
obiecuję, że będę trzymała gębę na kłódkę przez najbliższe trzy tygodnie.
-
Mogę ci dać najwyżej sto osiemdziesiąt – Poczułam w kieszeniach szelest banknotów
i z westchnięciem ulgi zaprezentowałam je Hanie. Dziewczynka z piskiem wzięła
je do rąk i zaczęła wesoło się kołysać.
-
Ale i tak chcę moje pięćdziesiąt jenów – zaznaczyła.
-
Dopłacę ci później. Muszę mieć pewność, że mnie nie oszukasz, szatanie!
-
Umowa stoi! Ja i Emi zamówimy sobie pizzę! Urządzimy przyjęcie dla zwierzaków,
co ty na to? – zwróciła się do leżącego bezwiednie u jej stóp pluszowego
królika. Tak, w tej rodzinie każdy ma własne, szaleńcze obsesje. Hana niezłomnie
wierzy, iż wszelkie pluszaki mają w swoim wnętrzu uwięzioną duszyczkę, którą
zdoła wyzwolić okazując im miłość i zrozumienie. Ja? Ja zabrałam się za sport,
z którym dotąd nie miałam do czynienia. Wprawdzie wczorajszego wieczoru
wyciągnęłam z Googli parę piłkarskim pojęć, ale ponadto reszta była dla mnie
enigmą.
Jeszcze niedawno rozumiałam czym tak
naprawdę jest spalony, dzisiaj na
nowo potrzebowałam dobitnej instrukcji działania tej zasady.
-
Okej! – Hana śmignęła do pokoju z Emi w ręku. – Możesz już sobie iść. Obiecuję,
że nic nie powiem, ale jutro w drodze do szkoły kupisz mi słodycze za te
pieniądze, zgoda?
-
Jesteś podłą, wredną diablicą, wiesz o tym?
-
Tylko dla ciebie! Masz szczęście, że mama spędzi całą noc w pracy i lepiej się
nie buntuj, bo jej wszystko powiem! Tylko ktoś taki jak ty może wymykać się w
nocy na… boisko! – roześmiała się.
Najrozsądniejszym posunięciem jest
ignorowania głupoty. Wzięłam więc piłkę pod pachę, naciągnęłam bluzę i
przeczesałam włosy. Gdy moja sylwetka mignęła przed mosiężnym lustrem, tuż obok
drzwi wyjściowych, musiałam niestety stwierdzić, że nie wyglądałam zniewalająco, ani seksowanie, jak to miała w zwyczaju określać wszystko Ino. Bluzę
dopadłam ponad rok temu na wyprzedaży. Wtedy jej granatowy odcień był żywy i
intensywny, teraz wyraźnie się sprał. Obcisłe spodnie kupiłam bodajże tego
samego dnia i od niecałego miesiące wyraźnie sygnalizowały mi, iż czas
najwyższy podarować im emeryturę. Tyle, że ja nie chciałam! Były idealne, a Ino
stwierdziła nawet, że są o niebo lepsze od mojej kolekcji dresów. Mruknęłam do
siebie zadowolona, przeglądając się. Obcisłe spodnie i szeroka bluza z kapturem
naprawdę były interesującym zestawieniem. Tylko moje włosy nie współgrały z
resztą ekwipunku. Były różowe (!),
solidnie rozwichrzone i z ledwością sięgały ramion.
Mój zapał nieco przygasnął. Były chwile,
kiedy obraźliwe, acz możliwie najdelikatniejsze uwagi Ino miałam zupełnie
gdzieś, ale zdarzały się dni, w których krążyły po moim umyśle i katowały poczucie
własnej wartości.
Wyszłam na bruk z nieciekawą miną i jednym
celem. Stania się piłkarką, o ile
takie określenie w ogóle bytowało w słowniku. Mama od śmierci ojca bez
przerwy prawi mi, abym znalazła sobie hobby, pasję, której będę w stanie oddać
całe swoje serce. Zerknęłam na utarganą, miejscami powleczoną zaschniętym
błotem piłkę.
Nie, tego absolutnie nie obdarzałam
stuprocentową miłością mojego serca.
Właściwie był to czysty przypadek.
Któregoś dnia matka zmusiła mnie do opanowania chaosu na strychu i takim
sposobem do moich rączek dostała się piłka. Piłka, którą niegdyś podbijam razem
z ojcem, będąc w wieku Hany. Jako dziesięciolatka szczytem radości był dla mnie
wspólnie spędzony wieczór w ogrodzie przed domem i hałaśliwy mecz z tatą, który
przyprawiał Mebuki Haruno o ból głowy. Było jeszcze kilka innych powodów, lecz
zanim rozpoczęłam gruntowną analizę, przed moimi oczyma stanęło wejście do
parku.
Izumo
było drobnym miasteczkiem, które bardziej schylało się ku statusowi wsi. W
zanadrzu posiadało zaledwie dwa boiska do gry w piłkę nożną. Jedno należało do
mojego liceum i o tej porze dostęp do niego był już niemożliwy, drugie
usytuowane było niecałe piętnaście minut drogi od mojego domu. Należało niegdyś
do szkoły, która przez bankructwo została zburzona, a w jej miejsce stanęła
hurtownia. Miejsce najwidoczniej jest przeklęte, bo nowy budynek skończył tak
samo, jak pierwszy. Teraz była to tylko opustoszała rudera.
Nie
byłam strachajłą. Nie byłam tchórzem, ani osobą, która z łatwością daje sobą
pomiatać, o nie! Miałam porywisty temperament i silny charakter, jednak park,
który musiałam pokonać od zawsze mnie przerażał. Bowiem był to najstraszniejszy
odcinek trasy, jaki trzeba było przejść, żeby dostać się na upragnione boisko.
Nie, absolutnie się na niego nie uskarżałam! Ta miejscówka w Izumo w dzień aż
raziła różnorodnością barw i wirujących płatków kwiatów wiśni, które niesione
wiatrem przepełniały teren parku. Nie najchętniej wybierano się tu wieczorem.
Teraz różowiutkie drzewa wyglądały jak przerażające widma. Nie mogłam ścierpieć
różowego, ani nic co choć trochę podlegało słowu słodkość, ale kwiaty wiśni natychmiast kojarzyłam z własnym
imieniem i mimo iż w żaden sposób nie podkreślało ono mojej osobowości
potrafiłam je zaakceptować, razem z sentymentem do różowych płatków.
Piękno…
Czyż nie to miałam opisać na wypracowaniu dla pokręconej japonko-francuski,
której wyraźnie brakowało piątej klepki? Tak, pani Cherron zdecydowanie miała
zbyt wielką obsesję na punkcie ludzkiej wrażliwości i uczuć, przez co uczniom
często trafiały się kiepskie tematy.
Byłam
ciekawa jutrzejszego dnia i oceny jaką uzyskam z wypracowania. Tym razem
zastosowałam się do jej metod, choć przyszło mi to z trudem.
Gdy
znalazłam się w samym środku parku usiłowałam przekierować myśli na byle jaki
tor, który odwlekłby mnie od ociekającego grozą otoczenia. Ławki naprawdę
wyglądały jak demony, nie mówiąc już o dziwnym ułożeniu pomiętoszonych pni
drzew, przypominających szatańskie ślepia.
Cisnęłam
piłkę przed swoimi stopami, zaczynając nią podkopywać. Póki co cała procedura
szła mi dość mizernie, nogi niezbyt taktowanie i profesjonalnie naprzemiennie
uderzały w przedmiot, usiłując mimo wszystko utrzymać go blisko siebie. Musiałam
przyznać, że wcale nie odczuwałam, iż wykonuję coś, co jest moim powołaniem. W żyłach
nie było nawet krzty adrenaliny, a serce łomotało tylko ze względu na
straszliwy, otaczający mnie rejon. Ale…
Pora
działać.
Pora
znaleźć powód, dla którego będę oddychać. Żyć dla… czegoś, w czym będę mogła
się udoskonalać. Coś bardziej wyszukanego niż regułki z fizyki i uczuciowe
referaty dla pani Cherron. Coś, co będę chciała praktykować i ulepszać.
Dlaczego…
Dlaczego to nie mogłaby być właśnie piłka nożna?
Po
raz kolejny spojrzałam na okrągły przedmiot, turlający się wprzód. Mogłam tylko
sobie wyobrażać ferwor, jaki odczuwają piłkarze podczas meczu typu „Wszystko,
albo nic.” Piłka nożna to sport dla zaciętych, zdeterminowanych i silnych
charakterów. To sport dla człowieka, którym ja pragnęłam być. Był jeszcze mój
tata. Uwielbiał nożną. Może nie spełniał się w tej dyscyplinie jako zawodnik,
ale był obecny podczas każdego emitowanego w telewizji meczu. Jeżeli istnieje
miejsce w niebiosach, gdzie gromadzą się wszyscy umarli i rejestrują stamtąd
nasze ruchy, czyż nie sprawiłoby mu przyjemności oderwanie się od całego
niebańskiego ambarasu i obejrzenie czegoś, z czym nie ma styczności. Meczu.
Meczu, w którym gra jego własna córka?
Ta
myśl zawsze dodawała mi otuchy. Teraz sprawiła, że straszliwe zjawy i iluzje,
jakie tworzyła moja przerażona wyobraźnia przestały się dla mnie liczyć.
Przyśpieszyłam. Nie przez lęk, ani obawę przed goniącymi mnie nocnymi
stworkami. Chciałam się sprawdzić. Zobaczyć ile radości poczuję na boisku,
kopiąc piłkę, celując do bramki i trenując celność. Niestety, nie mogłam
odwlekać nieuniknionego. Prędzej czy później będę musiała udobruchać Ino, lub
Naruto i poprosić o ich pomoc. Nie przejdę rekrutacji grając sama ze sobą.
Nagle
usłyszałam szczeknięcie psa. Z przestrachem podskoczyłam w miejscu, a piłka
uciekła sprzed moich nóg i poturlała się do przodu. Niewiele myśląc, popędziłam
za nią, potykając się wielokrotnie na wyboistym deptaku.
- Muszę jeszcze wiele popracować. Prawdziwy
piłkarz nie pozwoliłby ci uciec – szepnęłam zażenowana własnym zachowaniem,
schylając się po okrągły przedmiot. Kiedy dźwignęłam się ku górze, z piłką pod
pachą i krzywą miną, serce omal mi nie stanęło, a żołądek się skurczył.
Kilkadziesiąt
metrów przede mną stała pogrążona w mroku sylwetka. Na moje nieszczęście nie
docierało do niej nawet światło pobliskiej latarni. Sakura, nie bądź straszkiem! upomniałam samą siebie nie odwracając
wzroku od postaci i gruntownie odnotowując wzrokiem każdy jej najmniejszy ruch.
Intruz zaczął sunąć wprzód – na mnie. Czekałam cierpliwie, aż wejdzie w światło
latarni, a kiedy oczekiwanie dobiegło końca, narodziły się we mnie mieszane
uczucia. Pani Cherron bez cienia wątpliwości nazwałaby to uczuciowym zamieszaniem, lub dogłębnym
mętlikiem. W każdym razie napięcie wcale nie ustąpiło, nawet jeżeli
poznałam tożsamość postaci.
Sasuke
Uchiha maszerował przed siebie jak gdyby nigdy nic. W lewej dłoni trzymał
smycz, ale jej koniec tracił się w ciemnościach i nigdzie nie mogłam dostrzec
zwierzaka. Prawą dłoń przykładał z papierosem do ust, zaciągnął się, strzepnął
fety na deptak, po czym z jego buzi wydobył się intensywny kłąb dymu.
Jak
można palić to świństwo? Przez analizę jego zachowania dotarło do mnie, że
stoję nieruchomo, niezbyt dyskretnie się na niego gapiąc. Sasuke Uchiha
zauważył mnie i na moment również się zatrzymał. Teraz dzielił nas dystans
kilku metrów, a czarne ślepia przenikały mnie na wskroś, zupełnie niewzruszone.
Na Boga! Omal nie dostałam zawału, a ten hultaj spoglądał na mnie bez krzty
zainteresowania.
Tylko
on był zdolny do nocnej wyprawy z psem. Człowiek o zdrowych zmysłach siedzi
teraz w swoim mieszkanku, grzejąc tyłek na miękkim fotelu, zapatrzony w
telewizję i horror, który jest emitowany. Tego mogłam się spodziewać. Sasuke Uchiha
był spod ciemniej gwiazdy. Wiecznie sam, z lekko przymrużonymi powiekami, które
sprawiały, że wciąż wydawał się być o coś wściekły. Miał na swoim koncie kilka
bójek i mniej poważnych potyczek. Nasłuchałam się już tryliona plotek na jego
temat, spośród których zapewne niewiele zgadzało się z prawdą. Podobno jest
członkiem mafii, nienawidzi swojej rodziny i pochodzenia, przez niego ze szkoły
wypisał się kiedyś jeden uczeń, a na dywaniku u dyrektorki obecny był
niezliczoną ilość razy i zawsze głównym powodem ambarasu była bijatyka.
Nawet
najtwardszemu piłkarzowi po plecach przebiegłyby ciarki, gdyby znajdował się na
moim miejscu. Halo! Jak mogłam czuć się bezpiecznie w towarzystwie takiego
człowieka? Przełknęłam ślinę i korzystając z pozorów, zrobiłam najbardziej
zaciętą minę na jaką było mnie stać.
Była
bowiem jeszcze jedna pogłoska, która właśnie sprawiała, że traciłam grunt pod
nogami.
Sasuke
Uchiha uderzył dziewczynę.
Moją
przyjaciółkę.
Nie
obawiałam się go. Trochę mnie przerażał, ale zdążyłam na wszelki wypadek
odnotować w głowie kilka ciosów karate i kung-fu, które dla zabawy
praktykowałam z siostrą. Nie liczyło się dla mnie, że była to wersja dla
pięcioletnich dzieciaków. W tym przypadku byłam wdzięczna, że znam przynajmniej
jeden, skuteczny ruch.
On
zresztą wyglądał jak seryjny zabójca. Czarne, dopasowane spodnie, luźna
podkoszulka i dwa olbrzymie mięśnie na ramionach, które napinały się, gdy
zwierzę mocniej pociągnęło za smycz.
Przybrałam
zacięty wyraz twarzy, poprawiłam włosy, które nieposkromione zdawały się nie
mieć styczności ze szczotką od dawien dawna. Chciałam jak najbardziej godnie i
dumnie wyminąć Sasuke Uchihe, ale… Szczęka opadła mi na ziemię, widząc jak
zakręca w uliczkę, rzucając mi krótkie spojrzenie.
Hę?
Kiedy
chłopak został połknięty przez mrok nie mogłam się powstrzymać i chwyciłam
kawałek koszuli, przytykając go do nosa. Nawet nie zdążyłam się spocić, do
diabła! Poza tym wokół mnie roznosił się swąd malinowych perfum mamy.
Sasuke
Uchiha był idiotą. Pewnie zastanawiał się, czy przy okazji nie udzielić mi
darmowej lekcji o wyprawach nastolatek do parku pogrążonego przez mrok. Bez
cienia wątpliwości zajęcia byłby bardzo pouczające i dostarczyły wrażeń
zniechęcających na całe życie. Westchnęłam. Przynajmniej jego obecność
odwróciła moją uwagę i resztę trasy przebyłam bez obaw dotyczących ataku
wiśniowych widm, lub diabelskich oczu, czających się w drzewnych pniach.
-
Kretynko! Jak mogłaś to zrobić?
- Mówiłam ci wczoraj, że idę.
- Sądziłam, że to żart!
- Czy ja wyglądałam wtedy na taką, która
żartuje?
- Ale to boisko…
- Pani Yamanaka, pani Haruno – Ino zastygła w
bezruchu, gdy nad naszymi uszami rozległ się aksamitny głos pani Cherron.
Wyprostowałam się z przygnębieniem. Ławka przyjaciółki była tuż obok mnie, po
lewej stronie, dlatego zawsze, gdy potrzebowałyśmy wdać się w dyskusję,
należało porządnie narazić swój kręgosłup i ściszyć głos. Tym razem niestety
nie zauważyłyśmy kiedy nauczycielka przestała się zachwycać jednym z
widniejących w podręczniku obrazem, namalowanym przez francuskiego artystę.
Kobieta zerknęła na nas spod byka. – Macie coś do powiedzenie na temat pana
Charles’a-Joseph Natoire, czy wolicie podzielić się z nami tematem tej zażartej
dyskusji?
Charles…
kto? Prędko zabrałam się do działania i wbiłam wzrok w stronę podręcznika.
- Namalował obraz „Toaleta Psyche” w… tysiąc
siedemset trzydziestym piątym roku.
- Merci
beaucoup*, z całym szacunkiem, panno Haruno, ale uczniowie te informacje
mają podane tuż pod nosem. Może oświecisz nas czymś nowym?
Ma
pani paskudnie sztuczny akcent?
Obraz
szanownego pana Charles’a nie jest w zakresie naszego materiału i wertujemy go
gruntownie tylko ze względu na pochodzenie pani męża?
Mogłabym
tak powiedzieć! W zasadzie miałam na to wręcz palącą chęć, ale wygarnąć prawdę
w oczy osobie o wyższym statusie społecznym nie przyniesie żadnych skutków i na
dobitkę skończy się dywanikiem u dyrektorki. Jednak pani Cherron naprawdę potrzebowała
ostrego bodźca, który uzmysłowiłby jej co nieco. Kobiecina niedawno wyszła za
czarującego francuza, który na kilka lat przyleciał do Japonii, aby
skontrolować jeden ze swoich tysięcy banków, rozmieszczonych po całym świecie.
Z tego względu zainteresował naszą nauczycielkę językiem francuskim. W
rezultacie cierpią uczniowie, zmuszeni wysłuchiwać tyrad o idealnym mężu, a
także kaleczącego francuskiego, jakim sporadycznie zaszczyca nas
nauczycielka.
Przesłałyśmy
sobie wzajemnie z Ino spojrzenia mówiące: „Następnym razem bądźmy
ostrożniejsze”, po czym Yamanaka dorzuciła jeszcze wzrok: „Powrócimy do tej
rozmowy”, żywcem wyciągnięty z kolekcji mojej mamy.
Pani
Cherron wreszcie przestała się na mnie gapić. Jej szmaragdowe oczy wywróciły
się teatralnie, a sama ich właścicielka przesadnie westchnęła, prostując się.
Oczy całej klasy spoczywały na mnie.
- W takim razie powrócimy później do pana
Natoire. Powiedzcie mi za to, z jakim słowem kojarzą wam się obrazy? Cała
sztuka?
- Talent! – zaproponował ktoś z tyłów,
prawdopodobnie TenTen.
Nauczycielka
klasnęła zadowolona, ale po jej minie odczytałam, że nie było to słowo, które
krąży w chorej, japońsko-francuskiej główce.
- Coś jeszcze?
- Piękno – odezwał się głos. Głos, który
znałam, ale doprawdy rzadko byłam nim zaszczycana. Także reszta klasy
najwyraźniej nie mogła wyjść z podziwu, że właśnie teraz rozległ się po klasie.
Dziesiątki par oczu momentalnie śmignęły na osobnika siedzącego za mną. Korciło
mnie, ale musiałam pozostać niezłomna. To byłoby zbyt natarczywe, gdybym
bezpośrednio odwróciła się w tył i zaczęła taksować go wzrokiem. Poza tym widok
pani Cherron był równie ciekawy.
Biedna
kobieta stała z rozdziawioną buzią, nie mogąc uwierzyć, że do lekcji włączył
się klasowy hultaj. Nawet jej złocisto brązowe loki zdawały się nabrać
objętości. W końcu nauczycielka zebrała się w sobie i wydusiła:
- T-tak, dokładnie o to mi chodziło.
- Takie były tematy naszych wypracować. Zdaję
mi się, że tym sposobem chciała pani do nich nawiązać – odparł. Chłodno, bez
cienia emocji w głosie. Sasuke Uchihe brakowało tego, czym miłośnikiem była
panna Cherron. Uczuć. Tym razem nie mogłam przezwyciężyć mojej ciekawości i
możliwe dyskretnie zerknęłam na chłopaka znad ramienia.
Nieodmieniona
twarz. Bez wyrazu. Pusta i blada. Oczy chłopaka było lekko podkrążone, a on sam
wyglądał, jak gdyby szczytem jego marzeń była ewakuacja z tego miejsca.
Spojrzał na mnie. Prawdopodobnie wyczuł moje zainteresowanie. Z początku
chciałam pokazać mu, że nie jestem jedną z tych dziewczyn, a nawet chłopców,
którzy uciekają w popłochu na jego widok i unikają kontaktów wzrokowych, lecz
potem niespodziewanie przestałam się skupiać na pierwotnym celu. Spoglądałam w
oczy. Dwie, czarne czeluści, których kolorystyka przypominała odrobinę asfalt. Swoim
mrożącym krew w żyłach spojrzeniem Sasuke Uchiha najwyraźniej chciał mi
zasygnalizować, abym zajęła się swoimi sprawami i przestała na niego gapić.
Moją
uwagę odwróciła panna Cherron, która śpiesznie zjawiła się przy biurku i
postawiwszy na nim swoją smolistą teczkę, sięgnęła po plik kartek A4 z
oznaczonym numerem naszej klasy.
- Pan Uchiha ma rację – powiedziała
nauczycielskim, rzeczowym tonem. – Mam wasze wypracowania i jak zwykle znalazło
się kilka perełek, które w żaden sposób mnie nie zachwyciły. Dommage*! Będę musiała zastosować się do
moich poprzednich metod.
Ino
wzdrygnęła się i natychmiast pobladła.
- Co jest? – syknęłam na nią.
Przez
chwilę milczała, obserwując jak nauczycielka wnikliwie przegląda referaty,
szukając zapewne swoich „perełek”, dopiero po paru dłużących się sekundach, Ino
delikatnie przechyliła się w moją stronę, nie spuszczając wzroku z
nauczycielki.
- Teraz wybierze osoby do pracy grupowej. Nie
pamiętasz zeszłego roku?
- Ach, rzeczywiście – oświeciło mnie.
Wówczas
owymi perełkami okazali się być Sasuke Uchiha i chłopak, którego imienia nawet
nie zdołałam poznać. To on był postacią z plotek, która wypisała się z powodu
współpracy z… n i m.
- W grupie siła, nieprawdaż? – roześmiała się
pani Cherron. Ostatecznie wyłowiła dwie prace i nie ukrywając zniesmaczenia,
przyjrzała się widniejącym w nagłówku nazwiskom.
- Panie Uchiha…
Klasa
zastygła.
- Po raz kolejny nie wykazał pan się zasobem
słownictwa, ani odrobiną wyobraźni. Niestety nie załapał się pan na pozytywną
ocenę. Piękno! Tak rozległy temat! Można napisać tyle refleksji… Piękno
współczesne, piękno w rozmaitych epokach. Istota piękna! W zeszłym roku udało
się panu zaliczyć najważniejszą pracę z pomocą jednego ucznia. Wierzę, że
tegoroczna praca grupowa przyniesie jakieś skutki! – nauczycielka naukowo
uniosła rękę do góry, niczym Einstein, który właśnie wpadł na odkrycie życia. –
I panna Haruno…
Zamarłam.
Miałam
dziesięcioletnią siostrę, więc mogłam wybaczyć sobie tą głupią nadzieję, że być
może w klasie przesiaduje jeszcze jedna osoba o tym samym nazwisko. Hej, hej!
Wprawdzie referat pisałam w trakcie „babskich ploteczek”, jeśli można to tak
nazwać. Ino zajmowała się wówczas swoimi paznokciami u stóp, a ja gmerałam w
szafie w poszukiwaniu jakiegoś sportowego stroju, który choć odrobinę będzie
kojarzył się z piłką nożną. Mimo wszystko pisałam szczerze…
- W zeszłym roku cudem uniknęła pani pracy
grupowej. Teraz nie mogłam tego wybaczyć. Pani teoria piękna jest zbyt prosta.
Nie ma w niej nic… spektakularnego, nic nie zmusza też do refleksji… To nudna,
jednostronicowa praca, dlatego uznałam, że powinna pani popracować z panem
Uchihą. Po lekcjach proszę zgłosić się do mnie. Omówimy termin i temat pracy.
Klasa
znów gapiła się tylko na mnie. Może niewielka część przelotnie zwróciła uwagę
na Sasuke Uchihe, zaintrygowana jego reakcją, ale potem bez cienia wątpliwości
wbili wzrok w moje plecy i… gapili się. Nawet nie śmiałam spoglądać na
„wspólnika” przez ramię.
Ino
wyglądała jakby w jej głowie trąbił donośny alarm. Patrzyła na mnie ze
współczuciem, ale w jej oczach tliła się również histeria.
Po
pomieszczeniu zaczęły rozbiegać się wstrętne szepty, słowa ulgi i głośniejsze
uwagi odnośnie naszego nieszczęścia.
Pani
Cherron pokręciła głową z politowaniem.
- Silence!
s'il vous plaît*! Wracamy do ocen pozostałych. Proszę tu podejść. Możecie
zapoznać się z waszymi wynikami. Tam, gdzie znalazłam odrobinę miejsca
napisałam wszystkie zastrzeżenia. Dla was… - tu znacząco wskazała palcem na
mnie i Sasuke Uchihe. – Dla was zastrzeżenia przyszykowałam w główce. Poznacie
je po lekcjach. A teraz omówmy regułkę piękna… - głos pani Cherron w mojej
głowie począł milknąć.
Klasa
poderwała się z miejsc i w rozmaitych tempach zaczęła zmierzać do biurka. Klasowe
kujony śmigały tak, że ledwie byłam w stanie ich dostrzec. Inni pędzili mniej
zażarcie, zaś osoby mieszczące się w granicach ocen miernych w ogóle nie
ruszyły się z miejsca. Tylko niektórzy zostali zachęceni przez przyjaciół.
Najchętniej
grzmotnęłabym czołem o ławkę, ale wiedząc, że mój wspólnik przesiaduje tuż za
mną, byłoby to niegrzeczne.
Ino
kucnęła obok mojej ławki. W klasie panował zamęt.
- Zaraz do ciebie wrócę. Rozmowę z boiskiem
odłożymy na później, ale wiedz, że ci tego nie zapomnę.
Zawaliłam
referat, mama mnie poszatkuje. Mało tego! Jestem zmuszona napisać kolejny i to
bynajmniej nie z osobą, która jest do tego odpowiednia.
*Merci beaucoup – (franc.)Dziękuję bardzo.
*Dommage – (franc.) Szkoda.
*
Silence! s'il vous plait – (franc.) Proszę
o ciszę.
Od autorki: Witajcie. No więc, rozpoczynam przygodę z nowym
blogiem. I wy również. Początek jest być może… zwykły, ale prowadzi to do
zupełnie innych wydarzeń. W ogóle to jestem w szoku, że tak mi ufacie (xD).
Nawet nie zaczęłam pisać, a tu już widnieje ponad 10 obserwatorów. Jeeej!
Dziękuję wam bardzo, nawet nie wiecie ile radości mi to sprawiło. Pisałam z
prawdziwą przyjemnością. Zastrzegam też, że jako, iż nie znam w pełni kultury
japońskiej, chociaż wielokrotnie czytałam o ich życiu szkolnym i edukacji,
wiele rzeczy może nie do końca się zgadzać i będzie to raczej taka mieszanka.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Dziękuję za wsparcie i do następnej!
Świetny rozdział, nie moge sie doczekać następnego! Ciekawa fabuła, zdaje sobie sprawe że to dla Ciebie nowość, ale z Twoim TALENTEM, nie widze problemu!:)
OdpowiedzUsuńI w końcu doczekałam się rozdziału pierwszego. Był zwyczajny, ale genialny. Sasuke, jako tajemniczy, niebezpieczny hultaj? Podoba mi się, lubię niegrzecznych chłopców XD A teraz Sakura będzie pisać z nim referat. Oh...jestem strasznie ciekawa co tam jeszcze wymyśliłaś. No cóż...pozostało mi tylko czekać na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duużo weny.
Miliko.
Sakura piłkareczka? ;> Hoho, to może być ciekawe. :D Nie wiem jak ona mogła dać siostrze tyle jenów, żeby ta tylko siedziała cicho. ;___; Nie szkoda kasy? xd
OdpowiedzUsuńWszyscy boją się Sasuke, bardzo dobrze. xd
W mojej wyobraźni ten park nie był aż tak straszny, ale trudno. Szkoda, że Sakura i Sasuke jeszcze ze sobą nie rozmawiali, aczkolwiek przyznam, że pomysł na tą pracę grupową był świetny. Ciekawe czy jakoś się dogadają. Mam nadzieję, że tak.
Notka bardzo mi się podobała (jak zwykle). Uwielbiam Twoje opisy i różne przemyślenia. Milion razy od piątku sprawdzałam czy może dodałaś rozdział, w końcu się doczekałam. Czekam na next.
Pozdrawiam! (;
Całkowicie zgadzam się z Zochan :D Świetnie się zaczyna i bardzo dobrze się czyta. Do następnej ;P
UsuńSakura i piłka nożna? No no, mogłam się spodziewać wszystkiego, ale na pewno nie tego. Fajnie, zaskoczyłaś i nie weszłaś w coś szablonowego :) Częściej chyba Sakura jest przedstawiana jako paniusia, a Ty zdecydowałaś się na tą drugą stronę, mnie osobiście bardziej odpowiadającą. Jestem fanką wszelkich sportów, a strój Haruno, to mój, gdy idę pograć w kosza :)
OdpowiedzUsuńHa! Mafia! xd Czyli Sasuke to ten bad boy, którego się wszyscy boją. Aż szokujące, że nie jest uwielbiany przez miliard fanek! ;p I wiesz co? Nazwanie go hultajem naprawdę mnie rozwaliło. Uchiha jako hultaj, boskie xd
Naprawdę mi się podobało. Było zwyczajnie, ale strasznie przyjemnie. Szczególnie podobała mi się scenka z siostrą Sakury. Mały szkrab jest przebiegły i nie wiem czemu, skojarzył mi się z Mateuszkiem z "M jak miłość" xd ale to nie ważne. Nauczycielka też mi się spodobała, bo jest taka prawdziwa xd Ona z kolei skojarzyła mi się z moją babą od franca, której szczerze nienawidzę, jednak w Twojej wersji jest znośna. Chociaż może to wspólna niechęć moja i Sakury to takich typów kobiet sprawiła, że zwróciłam na nią uwagę? No nic, w każdym razie z łatwością wyobraziłam sobie ten łamany akcent xd... i to mi przypomniało, że musze napisać rozprawkę z franca. Boże ratuj! ;<
No nic, czekam niecierpliwie na kolejną notkę.
Pozdrawiam! :)
P.S. U mnie nowość, tak przy okazji ^^
Sasuke jako hultaj? Hmm..może być ciekawie :D Ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i duużo weny !
Przyznaję się bez bicia, że pierwszy rozdział przyparł mnie do muru emanującą od niego tajemniczością, co bardzo mi się spodobało. I w porównaniu do ai no ibuki od samego początku jestem ciekawa, co wydarzy się w następnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńAkcja jest zaskakująco żywa, energiczna.. czy mogę powiedzieć, że pewna siebie? Nie wiem, ale mam właśnie takie wrażenie. Jakbyś miała świadomość, że to będzie wielki sukces. Cieszę się takimi odczuciami xD
Od razu przypadła mi do gustu ciemna aura otaczająca Sasuke, zaskoczyło piłkarskie zamiłowanie Sakury i niezmiernie poruszyło francuskie zaciąganie nauczycielki( to akurat przez miłość do tego języka xD).
Tak. To bez wątpienia będzie ciekawy blog xD
pozdrawiam
A więc to tak! Szkolny chuligan i szaraczek?
OdpowiedzUsuńBardzo interesowało mnie, jak masz zamiar to wszystko opisać. Jak będzie to wyglądało u Cibie. Zastanawiałam się nawet, czy Twój plan nie spali na panewce. Wchodzę, czytam. I... Cholera jasna! Po raz kolejny nie zawiodłaś!
Osobiście kocham sport, ale moim zamiłowaniem jest siatkówka. Aczkolwiek piłka nożna jest na drugim miejscu (od trzech lat jestem wtajemniczona w 'enigmę' spalonego ^^). Właśnie... Piłka Nożna jest na tyle bolesnym sportem, iż kontuzje są wielce doskwierające. Ostatnio nawet jedną się poszczyciłam, a mianowicie zdarłam skórę z kolan... Cały weekedn z głowy, ale jestem już zdolna poruszać się bez pięknego dźwięku 'auć'. Ha! Możesz nawet wykorzystać to w opowiadaniu, pokazując, że by osiągnąć cel, trzeba przebrnąć przez przeszkody xD
Tak A propos - jeżeli chcesz wiedzieć coś o kontuzjach, to wal do mnie śmiało, gdyż każdy wf u mnie kończy się nadwyrężeniem, stłuczeniem etc. Śmiem się nazwać mistrzem w tych sprawach :)
Ale powracając do głównego wątku. Sakura jest na tyle fajną osobę, że jest tak zwanym 'szaraczkiem'. Nie wyróżnia się zbytnio, dzięki czemu potrafimy ją wtopić w każdą scenerię. W mojej główce, z piłką ze świńskich pęcherzy (tak, właśnie z tego jest stworzona czarno-biała piłeczka), wygląda pięknie. Właściwie widzę ją z nieogarniętymi, różowymi, krótkimi włosami, fioletową bluzą oraz obcisłymi jeansami. Dokładnie tak, jak ją opisałaś. Gratuluję, bo niewiele osób potrafi mi przesłać czystą wizję swoich wyobrażeń, dotyczących bohatera :)
Ale zatrzymam się w jednym momencie . Mianowicie, napotkałam się na moment, gdzie spodnie Sasuke były opisanie bardzo podobnie jak... rurki. Błagam, powiedz, że nie wcisnęłaś Uchihy w takie coś? :3
No i plotki o szanownym dżentelmenie. Jak się zapewne okaże, będą w ogóle nie prawdziwe... Cóż, gdyby plotki były prawdą, to ja żarłabym koty i biła kastetem każdą napotkaną osobę. A złota zasada mówi ,,Nie oceniaj po wyglądzie..." Cóż, ludzie potrafią być śmieszni xD
Cieszę się, że postać Sakury nie była pokazana w sposób... Bezradnej, zawstydzonej dziewczynki.
Więc jak zapewne się domyślasz - czekam na rozdział II :)
PS W tym jakże 'skromnym; komentarzu poznałaś jakże nudną część mojego jakże nudnego życiorysu, za co Cię przepraszam. Dziś mam za dobry humor i strasznie się rozpisuję :)
Pozdrawiam!
Nie no, dziewczyno masz talent:D zaczyna się cudownie:)) dodaje do linków oczywiście;))) pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział!!
OdpowiedzUsuńJestem, jestem, sytuacja opanowana!
OdpowiedzUsuńNa początku, dopóki nie napisałas o różowych włosach, myślałam, że piszesz z perspektywy Hinaty. Ma ona młodszą sióstrę o imieniu Hanabi, no nie? A ostatnio coraz częściej spotykam się ze zdrobnieniem Hana. Na szczęście moje chwilowe nie ogarniecie nie przyniosło większych szkód niż chwilowy metlik, ale już wszystko okey xd
Zawsze, gdy piszesz o Sasuke wpisujesz go po imieniu i nazwisku. Na początku mnie to denerwowało, ale koniec końców wywołało fajny efekt ;)
Jak można w ten sposób kaleczyc język francuski? Najgorsze jest to że to nie jakiś chory wytwórtwej wyobraźni, tylko to, że tacy ludzi naprawdę istnieją xd
Miałam przed oczami taką psychopatyczną laskę, gadającą o pięknie i muszę powiedzieć, że wyglądało to conajmniej śmiesznie xd
Zapowiada się super. Nasi biedni bohaterowie zostali na siebie skazani, ponieważ nie rozumieją piękna. Jakie to przykre xd
Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się on niedługo ;)
Historia dopiero się zaczyna, a ja już jestem oczarowana tym opowiadaniem. Sakura torturowana przez młodszą siostrę - trochę jej współczuję xd jak to dobrze, że nie mam młodszego rodzeństwa xD Świetne opisane otoczenie parku nocą, aż miałam ciarki na plecach. Już nie lubię tej nauczycielki, aczkolwiek taka nauczycielka może być dość hm.. komiczna, ten wygląd.. zachowanie i gadanie o "pięknie" oraz to uwielbienie Francją.. :D Hm.. no i ta sprawa z wypracowaniem, jestem ciekawa jak Sakura zgra się z Sasuke, no .. pożyjemy, zobaczymy. Pozostaje czekać na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :D
Hm. Jakbym widziala swoja siostre. Mam tak samo, szantazystka mala! Nie dziw sie, ze juz tyle obserwatorow. Ja na Twoim miejscu bym sie nie dziwila. W koncu to nasza Akemii pisze ;3 opowiadanie ma I rozdzial, a ja juz jestem zauroczona. Masz cos w swoim stylu pisania, ze przyciagasz czytelnika nawet jak opisujesz cos zwyczajnego, mozna powiedziec, ze codziennego. To wlasnie lubie. Tak zlozone zdania, by zaciekawic i zaintrygowac. Jak dla mnie bomba! Fajnie ze wpriwadzilas francuski ;3 moze sie jeszcze czegos naucze, chociaz jak na razie zwroty, ktore dalas znam xD juz sie nie moge doczekac ich wspolpracy ^^
OdpowiedzUsuńIch współpraca..hehe nie mogę się już doczekać.. ^^ Czekam na następny rozdział i mam nadzieje, że za niedługo się pojawi.. ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, bardzo mi sie podobał xd Tak bardzo nie mogłam się doczekać 1 rozdziału a ty prosze od 3 marca można go było już przeczytać xD
OdpowiedzUsuńSasuke-kun hultaj
Powiem szczerze, że zaskoczyłaś mnie oczywiście pozytywnie;) czytałam już kilka opowiadań Sasusaku w realnym świecie i moim zdaniem były schematyczne, a tutaj już po pierwszy rozdziale czuję, że tak nie będzie;) Rozdział może i zwykły ale bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się motyw z wypracowaniem i mam nadzieję że się lepiej poznają i te wszystkie plotki na temat Sasuke okażą się tylko plotkami chociaż podobno w każdej plotce jest maleńkie ziarenko prawdy. Już nie mogę się doczekać rozwój akcji;)
Czekam na II rozdział;)
Pozdrawiam;)
Na prawdę mnie ta notka zaskoczyła , jak czytałam początek to domyślałam sie , że Sasuke może być sławnym piłkarzem, a nie uczniem tej samej klasy , ale to na prawdę mi sie podobała , już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Jestem ciekawa co sie wydarzy podczas wspólnej pracy z nim i Sakurą.
OdpowiedzUsuńTo i ja dołączam do grona twoich czytelników :) Fajniee, że trafiłam na początek, będę na bieżąco z akcją xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz, naprawdę cudownie sięczyta :) bardzo płynnie i słowa bardzo ładnie dobrane ^^
Błędów albo nie zauważyłam albo bezczelnie ich nie robisz :P Zazdroszczę ;D nie czytałam innych twoich blogów, więc ja cię tu będęo ceniać pod względem tego, a jak na razie bardzo, bardzo mi się podoba ;D
Uwielbiamm czasy współczesne w Narutowskich historiach ^^ Szczególnie szkolne ;D Normalnie nie mogę ich nie przeczytać xD
A tujeszcze taki fajny pomysł z piłką nożną- dość trudny dla dziewczyny temat :P Pewnie ciągle musisz się wspomagać wikipedią :P podziwiam, że się podjęłaś ;D Hehe siostra różowej to cwana materialistka - lubię ją xD
Z Sasuke to jest jakiś swego rodzaju buntownik, postrach, zimny drań i tym podobne xD Ciekawie ;D heh gdy go babka odfrancuskiego wyciągnęła myślałam, że dobrze napisał te pracę a tu klops xD
Ino to kumpela jest xD Widzę, że wykreowałaś ją na panienkę zwracającą uwagę na ubrania - nie, nie mam nic przeciwko xD No i Sakurcia, jakaśtaka chlopczyca nie tylko względem ubioru, ale i zachowania xD No, no ciekawe jaką razem z Sasuke stworzą definicję piękna xd
Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę :) Zyczę zatem dużej dawki weny ;D
No i jeżeli masz ochotę na szkolny komedio-romans to zapraszam do siebie :) Główna para to NaruHina, ale i SasuSakusię wplata ;D
www.naruhina-lovestory.bloog.pl
Nie wiem, dlaczego dopiero teraz przeczytałam ten rozdział, ale podoba mi się. Może na razie nic się nie wydarzyło, takiego wielkiego, ale uwielbiam twój styl pisania. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na następny rozdział. :D
Zwykly? No nie powiedzialabym xd
OdpowiedzUsuńOpis Sasuke tajemniczego-typa-spod-ciemnej-gwiazdy lamane przez gangstera lamane przez mroczny psychopata lamane przez damski bokser wyszedl ci.. no coz tak swietnie jak tylko opis tak skomplikowanej postaci moze wyjsc *.*
Trolololo jestem z siebie dumna bo.. znalazlam blad! Jak jest opis podkrazonych oczu Saska, to zamiast 'byly' jest 'bylo'
Czekam niecierpliwie ma dalsze losy Sakury (wykonczy ja psychicznie czy tez ucieknie sie to tradycyjnych metod typu poderzniecie gardla? xD)
Zapraszam do siebie: anayanna-story.blogspot.com
Pozdrawiam, buziaki ;3
[ SPAM ]
OdpowiedzUsuńProwadzisz bloga na temat postaci z Naruto ?
Lubisz opowiadania typu " SasuSaku " " Naruto OC " " NaruHina " i inne ?
Nie czekaj i zgłoś się teraz !
A twój blog znajdzie się w danej kategorii jakiej byś tylko chciała !
Zapraszam na :
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com
No więc tak z gruntu zaznaczam, że staram się być szczera w komentarzach i jak mi coś nie gra to po prostu to mówię.:)
OdpowiedzUsuńWięc..
Fanką Sakury nie jestem - był moment w którym ją po prostu nienawidziłam, ale to dlatego, że wpychali mi ją do Naruto. Teraz jestem już starsza i mądrzejsza {?} i mam do tego bardziej elastyczne podejście. SasuSaku jak najbardziej; byleby nie NaruSaku. Naruto w czasach szkolnych? No cóż, bardzo oblegana tematyka już od kilku lat. Sama nie wiem co ciekawego można na tym skonstruować, bo tak naprawdę wszystkie pomysły zostały wykorzystane. Piłka nożna? Słyszałam o różnych SasuSaku szkolnych, m.in: drogie auta, świat bogaczy, mafia, Sasuke jako popgwiazda, wampiry, wilkołaki itp. itd. ale o piłce to chyba nie słyszałam, ciekawe czy pociągniesz ten wątek (?)
Na początku wydało mi się to co piszesz nienaturalne - moment rozmowy Sakury z młodszą siostrą. Coś było w tym teatralnego i sztucznego, ale dalej ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Twój styl rozrósł się. Wplatasz wiele ciekawych zdań, ironizujących - a to z kolei bardzo lubię. I generalnie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dobrze sie Ciebie czyta. Lekko, przyjemnie i jak widzi się długi opis to nie ma się ochoty kliknąć na krzyżyk, wręcz przeciwnie. W głupim opisie lasu wplatasz takie zdania, aby zaciekawić. Charakter Sakury - u Ciebie jest mniej wkurzająca niż w mandze i za to ogromny plus! Fajnie, że ma kompleksy... Nie lubię narcyzowych postaci dziewczęcych, a niektóre autorki w taki sposób Sakure przedstawiały. Nawet w mandze ma ona obsesje na punkcie swojego wyglądu - głównie negatywną, więc wieś śpiewa i tańczy. Co mnie tylko irytuje jak czytam opowiadanie SasuSaku? że Sakura w 99% opowiadań nie zwraca uwagi na Sasuke, nie lubi go a nawet nienawidzi. Moim zdaniem jest to zupełnie niepotrzebne. No bo jaka dziewczyna skrycie nie marzy o takim tajemniczym przystojniaku? Ale może u Ciebie Haruno zgrywa tylko takie pozory? Jestem ciekawa jak to rozwiniesz.
Podoba mi się postać nauczycielki... głównie autorki szkolnych nie zwracały na nie takiej uwagi, a jeśli już je kreowały to banalnie... U Ciebie sama postać tej nauczycielki zaciekawia, także mam nadzieje, że jakiś maluteńki wątek z nią będzie. Przesympatyczna kobieta. :)
No cóż, to chyba wszystko co mogę na początek powiedzieć. Ogólnie jestem ciekawa co będzie dalej. :)
Weny życzę.
Hej! Piszesz świetnie. Pomysł wydaje się być bardzo ciekawy. Sakura jako piłkareczka? Tego jeszcze nie było, więc tym bardziej intryguje. Świetny pomysł z tą pracą grupową! Ciekawe, jak Sasuke to odbierze i jak będzie się zachowywać w stosunku do pomysłu nauczycielki i w stosunku do Sakury:) Nie mogę już doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam więc i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńNo ,no ,no, muszę przyznać , że Sasek jako hultaj jest świetnie przedstawiony , bardzo to do niego pasuje. Twój sposób pisania jest świetny , więc nie ważne co napiszesz , a i tak bedzie się to miło czytało. Ciekawi mnie jak rozwiniesz temat z Itachim i Naruto . Czy Itaś bedzie kochającym i troskliwym bratem a Naruto najlepszym przyjacielem Sasusia? XD ciekawe ciekawe . Przy okazji zapraszam na mojego bloga który ma dopiero jeden rozdział XD dopiero zaczynam pisać, dlatego proszę o opinię :) http://naruto-konoha-high-school-by-onee-san.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCiekawe, bardzo ciekawe... Zresztą piszesz świetnie, więc co się dziwić :D
OdpowiedzUsuńSakura i piłka nożna... Nigdy bym o tym nawet nie pomyślała...ach i Sasuke taki niegrzeczny chłopiec... Nie mogę się doczekać co dalej ^^
Jestem bardzo ciekawa co z Itachim.. Ja go uwielbiam... Ale nie będę teraz o tym pisać :D
Zastanawiam się czy Sasuke będzie przyjacielem Naruto... Ja.szczerze nie wyobrażam sb żeby było inaczej ;D
Mam nadzieję że niedługo pojawi.się następna notka... Jak ty to robisz, że po pierwszym rozdziale ja chce więcej? :D z resztą twoich opowiadań nigdy dość:D
Pozdrawiam ;*
Jejku początek na pewno nie jest zwykły!!!
OdpowiedzUsuńI te opisy wprowadzające w klimat, po prostu miodzio :) :)
Jestem nowa, lecz z wielką przyjemnością stwierdzam, że na pewno będę tu stałym bywalcem ^^
Pozdrawiam :)
Rozdział świetny. Ciekawie się zapowiada. Sakura jako sport woman i bad Sasuke. No ciekawe. Są na siebie skazani i dobrze :P przynajmniej jakoś się do siebie zbliżą. Ta ich nauczycielka strasznie mi przypomina moją panią od języka Polskiego. Naprawdę :P
OdpowiedzUsuńOczywiście będę śledzić Twojego bloga :D
Dopiero się zaczęło a ja już nie mogę bez tego żyć, piszesz cudownie
OdpowiedzUsuńWitam! :)) Na początku się przywitam, gdy to będzie pierwszy raz, gdy komentuję którykolwiek Twój rozdział! Przeczytałam całe SOS ( twoje pierwsze opowiadanie), później przestałam czytać w ogóle czyjeś opowiadania. No i chciałam wrócić do Twojej twórczości. Miałam zamiar zabrać się za ANI, ale jest go wystarczająco dużo, a mi póki co brakuje czasu. Więc wybrałam trzeci, który jest w toku. Ale dosyć pisania o mnie ... bo przecież kogo to interesuje.
OdpowiedzUsuńOd zawsze uwielbiałam Twoje wytwory. To, jak tworzyłaś zdania. To, jak dobierałaś słowa. To, jak elastycznie operowałaś językiem. To, jak fantastycznie pisałaś wypowiedzi bohaterów. Przyznam, że Twój styl pisania polepszył się od roku, dwóch ( nie pamiętam, kiedy dokładnie skończyłaś pierwsze opowiadanie). Co oczywiście wyszło Ci na dobre, a ode mnie mogę powiedzieć tyle, że ci zazdroszczę. :)))))))
SasuSaku ... wydanie szkolne, tego to się nie spodziewałam. Widzę, że spróbowałaś zabrać się za coś nowego i według mnie, że "wyszło" to za mało powiedziane. To jest genialne! Naprawdę, choć zaczyna się prosto, niepozornie - dziewczyna szuka sobie hobby, zainteresowania, próbując swoich sił w piłce nożnej, a oprócz tego wiedzie życie normalnej licealistki. Niepozornie, prawda? Ale takie początki są najlepsze, taka cisza przed burzą, bo przewiduję, że nas niejednym zaskoczysz. :))))))
Charakter chłopaka jest ... niecodzienny. W prawdzie nigdy nie zastanawiałam się, jaki byłby w realnym świecie, ale wydaje mi się, że "Twój Sasuke" idealnie odzwierciedla charakter jego mangowego odpowiednika. Zagmatwane, ale mam nadzieje, że zrozumiesz sens!
No i sama końcówka mnie pozytywnie zaskoczyła. Dziewczyna i chłopak piszący razem wypracowanie przy stercie książek w zaciszu pokoju, biblioteki? Jakoś tego nie widzę ^^ Zapowiada się ciekawie.
To, że zostaję tutaj stałą czytelniczką chyba nie muszę pisać. :))) Mam w zwyczaju komentować każdy przeczytany rozdział, więc z góry przepraszam za czasem chaotyczne, bezsensowne treści.
A Tobie pragnę życzyć mnóstwo weny, czasu, sił, chęci, satysfakcji. :*
Pozdrawiam!
Cóż, powyżej jest tyle świetnych komentarzy, że aż uważam, iż mój jest zbędny... xD
OdpowiedzUsuńMoże na początek się przedstawię - Sung Ye-Kyung się kłania. ;3
Z Twoją twórczością pierwszy raz się stykam, więc się nie znamy, ale mam nadzieję, że może kiedyś poznamy. ;D Ogólnie to SasuSaku nie czytam, ale ten cudowny nagłówek (błagam, nie zmieniaj szablonu, błagam!), btw. kocham takie szare <3 - no i adres bloga - zachęciły mnie do czytnięcia.
Cieszę się, że pojawiła się Ino, i oby jej jak najwięcej było. <33 Po prostu kocham tą postać za... no po prostu, że jest. xD
Ale ja tu o dupie Marynie piszę, a to trza rozdział skomentować!
SasuSaku szkolne - banalne i obcykane, pełno tego w necie.
Problemy uczniów w szkole, że są najgorsi, itp. - też.
No i, że Sakura jest zmuszona do pisania referatu z Sasuke, hmmm też już coś takiego czytałam.
Sakura i piłka nożna? Skojarzyło mi się to od razu z filmem "Podkręcić jak Beckham" :D Może dlatego, że kocham coś takiego czytać i oglądać. ;)
Tyle, że w filmie to główna bohaterka była w tej grze wręcz najlepsza, a Haruno się uczy dopiero, a i niech ona się nie przejmuje, ja też nie wiem, co to znaczy spalony. xDD
Sasuke nie jest szkolną gwiazdą w pozytywnym znaczeniu tego słowa, a inne uczennice nie rzucają się na niego, niczym spragnione padliny sępy, które chcą wypruć mu wszystkie organy. Chyba, że umieścisz coś takiego w dalszych rozdziałach...
Ekhem, jeżeli jestem zbyt krytyczna, to przepraszam, ale nie lubię być nieszczera i słodzić kłamliwie. D:
Na razie jest dość przewidywalnie i nie ma nic nowego (poza tym, że Sakura uczy się w piłkę grać).
Ano! Jeszcze ta nauczycielka od Francuskiego... jest prześwietna! Idealnie wykreowana postać, taka... nauczycielska i... pseudo-francuska. xD I love it. <3
Mam nadzieję, że będzie jej więcej, bo zwykle spotykam się z czymś takim, że nauczyciele są sztuczni w opowiadaniach, no i nawet w ogóle ich nie ma. :(
Podsumowując - mam nadzieję, że podczas tego referatu będzie coś innego, i zachwyci mnie to niesamowicie, albowiem czyta się przyjemnie i ciekawi mnie, co dalej. :]
Pozdrawiam cieplutko!
~ Ye-Kyung.
Nie piszcie tak dobrych historii, bo ja się gubię już wśród tych blogów :D chyba napiszę grafik i będę odznaczać, u której czytałam :D rozdział baaardzo mnie zaciekawił, więc czym prędzej lecę czytać następny :D lubię taką tematykę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Od dłuższego czasu łapię się za wszystko, co piszesz, jednak wcześniej nigdy tego nie komentowałam. Postanowiłam przeczytać jeszcze raz wszystkie Twoje opowiadania od początku, zaczynając od GAT. Piszesz cudownie, można się zakochać w tym, co tworzysz :)
OdpowiedzUsuńNo zaskoczyłaś mnie zwłaszcza postawą Sasuke...cóż lubię gdy okazuje się że Uchiha będzie niegrzeczny ;P Zastanawiam się jak im pójdzie współpraca? Osobiście nie lubię piłki nożnej, ale pomysł z Sakurą jako piłkarką, bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!